Danuta Rinn
Zostać pańską markietanką
Wojciech Młynarski
Czasem w życiu mnie nachodzą takie chęci
I tym chęciom się oddaję bez pamięci
I nieduża chętka rodzi wielką złość
Czy ja jeszcze w moim życiu zmienię coś
I powiada mi głos z serca najwytrwalszy
Poznaj pana, który o coś w życiu walczy
I intymnie szepnij tak
Proszę pana, jak ja chciałabym
Zostać pańską markietanką
Walcząc pośród najzimniejszych zim
Ciepłe miałby pan śniadanko
Dodawałabym ja panu sił
I wołała z panem "veto"
Byle tylko pan się o coś bił
A nie gnuśniał nad gazetą
Innym ideały bledną
Innych nęci letnia woda
Panu nie jest wszystko jedno
I już pan mi się podoba
I redutą przeciw siłom złym
Stałoby się me mieszkanko
Proszę pana, jak ja chciałabym
Zostać pańską markietanką
Towarzyszką bym się stała pańskich lektur
Dozbrajałabym pociski intelektu
I moczyła kompres, gdyby ból pan czuł
I wieńczyła laurem najuczciwsze z czół
A po latach, z nadwątlonym ciut bel cantem
Siedlibyśmy: kombatantka z kombatantem
Lecz na razie, wyobraźnio, ty idź precz
Dziś się liczy jedna rzecz
Proszę pana, jak ja chciałabym
Zostać pańską markietanką
Do ataku szedłby pan jak w dym
Mówiąc: "Dam im, pani Danko!"
Ja mówiłabym na pana "Miś"
"Dobrze, Misiu, żeś już przyszedł"
Bo tak mówią sobie nie od dziś
Walk frontowych towarzysze
Innym ideały bledną
Inni nie chcą z losem igrać
A pan chce, i jeszcze jedno
Pan nie musi wcale wygrać
Przegranego ja przygarnę też
Zmierzchem, nocą, o poranku
Więc mi nie mów, że nie pragniesz też
Bym twą była markietanką
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz