Sophie Tucker - My Yiddishe Momme
Hanka Ordonówna, Hanna Skarżanka
Mein jidisze Mame
Marian Hemar
W zaułku getta wielkie dzisiaj ożywienie
Bo Róża Kranz, ta co sprzedaje bób gorącyHanka Ordonówna, Hanna Skarżanka
Mein jidisze Mame
Marian Hemar
W zaułku getta wielkie dzisiaj ożywienie
Z Ameryki od syna miała doniesienie
Więc się rozniosło po getcie niechcący
Co pisał Icek
Wszyscy się cieszą, radzą, winszują
Chały przynoszą, Różę całują
A ona siedzi gdyby królowa
Łzy ciche płyną nad listu słowa
A drżące wargi w niemej radości
Czytają słowa pełne miłości
Mein jidisze Mame, tak mi bez ciebie tutaj źle
Mein jidisze Mame, powrócić do was prędko chcę
Przeminie rok, może dwa, nim zobaczysz mnie
Za pomyślność i zdrowie moje pomódl się
Kończę list i całuję
Mame, Mame Mein
Upłynęło czasu wiele, nie rok i nie dwa
Aż nadszedł dzień radości znów dla Róży Kranz
To ona jego matką jest, takiego syna ma
Jak jej zazdroszczą tego i Sara i Berta Glanz
Znów wszyscy się zebrali, długo debatowali
Każdy jakąś radę miał
Tylko ona spokojna siedzi, patrząc dostojna
Na list, który w ręku jej drżał
Mein jidisze Mame, wracam do ciebie za sześć dni
Mein jidisze Mame, po nocy dom nasz mi się śni
Pieniądze mam, kupię sklep, ten na rogu tam
Więc przyjeżdżam, bądź zdrowa, resztę powiem sam
Okręt mój się nazywa Lincoln
Mame, Mame Mein
I nadszedł ten weselny dzień, w którym syn jej wrócić ma
Ze świtem wyszła już przed sień, z radości cicho łka
Już zbudził się uliczny gwar i gazeciarzy głos
Wwierca się do wszystkich szpar, głosząc świata los
Wielka katastrofa okrętowa, Lincoln zatonął
Straszna rzecz
Wielka katastrofa okrętowa, paniusia kupi
Odejdź, precz
Pobiegła, pobiegła zaraz do Berty Glanz
Pyta, czy prawdą być może
Że syn jej, że Icek Kranz utonął
Utonął? Boże
Mein jidisze Mame, nie, to nieprawda, ona wie
Mein jidisze Mame, syn jej tak z nią nie rozstał się
Przyjedzie dziś, może już czeka na nią tam
Trzeba biec, prędko biec, aby nie był sam
Jej Icełe, co pisał – Mame, Mame Mein
Na dworcu stale spotkać ją można
Jak wita każdy pociąg przychodzący
Jak biegnie za nim dzika, nieostrożna
Gdy zobaczycie wzrok jej pytający
Nie mówcie czasem, że zginął Icełe
I tak jej życia zostało niewiele
Bo nie wiadomo, gdzie mieszka, co jada
Spotkać na dworcu ją można, jak biada
Że syn się spóźnia lub jego listu słowa
Przez cały dzień powtarzać ci gotowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz