Aleksander Wertyński
Киев родина нежная
Kijów - tkliwa ojczyzna
Tadeusz Lubelski
Kijowie — ojczyzno tkliwa,
Błysku ze snów i wspomnień,
Młodości moja burzliwa,
Wreszcie wróciłaś do mnie!
Twe ulice całować bym gotów,
Do twych placów przytulać głowę.
Przygarbiłem się od odlotu,
Już się lat doliczyć nie mogę.
A kasztany twe niedosiężne,
Ogromne Wiosny lichtarze —
Znowu kwitną, gęste, potężne,
Strzegą moich dziecinnych marzeń.
Tak się włóczę po mieście rodzinnym,
Jak po cmentarzu przeszłości;
Przy mnie rosły te wszystkie rośliny,
Każdy kamień gdzieś tkwi w świadomości.
Tutaj w głębi ulicy stal rożen,
A tam lody się kupowało...
Pożałuj mnie Panie Boże,
Moja świeca dogasa pomału...
Киев родина нежная
Kijów - tkliwa ojczyzna
Tadeusz Lubelski
Kijowie — ojczyzno tkliwa,
Błysku ze snów i wspomnień,
Młodości moja burzliwa,
Wreszcie wróciłaś do mnie!
Twe ulice całować bym gotów,
Do twych placów przytulać głowę.
Przygarbiłem się od odlotu,
Już się lat doliczyć nie mogę.
A kasztany twe niedosiężne,
Ogromne Wiosny lichtarze —
Znowu kwitną, gęste, potężne,
Strzegą moich dziecinnych marzeń.
Tak się włóczę po mieście rodzinnym,
Jak po cmentarzu przeszłości;
Przy mnie rosły te wszystkie rośliny,
Każdy kamień gdzieś tkwi w świadomości.
Tutaj w głębi ulicy stal rożen,
A tam lody się kupowało...
Pożałuj mnie Panie Boże,
Moja świeca dogasa pomału...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz