Dziewczyna się bała pogrzebów - Stanislaw Staszewski

Kult, Jacek Bończyk
Dziewczyna się bała pogrzebów

Stanisław Staszewski

Tak długo szukać i tak dziwnie nagle znaleźć się
Choć tak co wiosnę jest - to jednak cud
Noc całą biały diabeł na kieliszka tańczy dnie
W dzień czekasz u starego parku wrót
Brzeg oceanu marzeń znaczy połamany płot
Jak kipiel morskich pian - uliczka bzów
Lecz nagle pęka cisza, a kto wie, ten pozna w lot
Pogrzebny dzwon, no cóż - nie przyjdzie znów

Bo ona się bała pogrzebów
Co noc pełzły w spokój jej snów
Wóz czarny ze srebrem
I łzy niepotrzebne
Mdłe drżenie chryzantem i głów
Bo ona się bała pogrzebów
Jak pająk po twarzy pełzł strach
Gdy chude jak szczapy
Szły złe, kare szkapy
Z czarnymi kitami na łbach

Gdy przyszła brali stary wóz, co długo służył już
Lecz ciągnął jeszcze stówę stary grat
Popękał lakier, brzęczą drzwi, rwie sprzęgło - no to cóż
Pod krzywym dachem lepiej widać świat
Zjeździli mapę już - na zachód, wschód, od dołu, wzwyż
I każdy nowy szlak znajomy był
I tylko kiedy czerń chorągwi gdzieś poprzedzał krzyż
W przecznicę pierwszą z brzegu gnał co sił

Bo ona się bała pogrzebów…

To tu, spójrz bliżej, jeszcze w korze ostry został ślad
I płacze las żywicy gorzką łzą
Brzmiał opon śpiew i gadał silnik, w oknach śmiał się wiatr
Gdy na dnie nocy on całował ją
Tu kres podróży znaczy, w krwi rubinach, brudny koc
Nie skrywam, przedtem jednak wypił ćwierć
Przez chwilę widział szczęście, w światłach uciekało w noc
No powiedz, może znasz piękniejszą śmierć

A kiedyś się bała pogrzebów
I drżało jej serce gdy szły
Aż wreszcie ten pogrzeb
We dwoje - jak dobrze
W tym srebrze i czerni się lśni

Na zdjęciach:

Kazik Staszewski
Jacek Bończyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz