Ballada o uczonym Balbusie... - Agnieszka Osiecka

Agnieszka Osiecka
Ballada o uczonym Balbusie
i przejeżdżającym tramwaju

Było to chyba w miesiącu maju,
uczony Balbus nie zauważył
przejeżdżającego ulicą tramwaju.

Być może doznał zawrotu głowy
od wygłoszonej uczonej mowy,
być może wracał właśnie od rudej
po kolacyjce wyjątkowo chudej,
a może wzrok mu przyciągnęło hasło,
co nad witryną zapalało się i gasło?
Szedł więc ulicą ów Balbus pieszy,
a tramwaj pędził, bardzo się spieszył,
wkrótce się zbliżył ten straszny poczwara
i dopadł Balbusa, pieszego huzara.
Rozległ się hałas i brzęk, i huk,
i bydlę Balbusa zwaliło z nóg.
Leży nasz Balbus cały na szynach,
przemija jedna, druga, trzecia godzina.
Myślicie, ludzie, że zląkł się niebożę?
Nic podobnego. On rad jest, że wyspać się może.
Leżał tak, leżał, jak pod kołderką,
i śnił o niuansach z jedną tancerką,
aż wnet nadjechał służb miejskich dźwig
i się uporał z tym smokiem w mig.
Czas wyciągnąć tu morał,
co się czai w ukryciu:
Alkohol szkodzi zdrowiu,
ale pomaga życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz