W otwartym oknie - Jeremi Przybora


Jeremi Przybora
W otwartym oknie

Pani Darling
Nie! Nie zamknę tego okna!
Nigdy, nigdy go nie zamknę!

Pan Darling
Aura raczej jest wilgotna,
więc bym przymknął je
przynajmniej…

Pani Darling
Oczy dawno mi już wyschły –
dawno w nich zabrakło łez.
Nie zaszkodzą deszczu mi łzy.

Pan Darling
A mnie przeciąg szkodzi, wiedz!

Pani Darling
W otwartym oknie,
już na palce wspiętych
wszystkich ich widzę
jak jaskółek rząd:
Piotrusia Pana,
Jasia, Misia, Wendy,
już wniebowziętych,
nim się zerwą w lot…

Oboje
W otwartym oknie
oczy ich dziecięce
Niebywalencję
w dali widzą swą.
I tym rodziców
mają mniej, im więcej
skrzydlate ręce
się do lotu rwą.

Pan Darling
Przed Piotrusiem okno zamknę,
gdyby łotruś wrócił z nimi.

Pani Darling
Okno musi być otwarte!
Czemu mi na przekór czynisz?
Piotruś to nie łotruś ani
święty, choć nam z nieba spadł.
Wkrótce wróci tu z chłopcami,
z Wendy, i z wyroku gwiazd…

Oboje
w otwartym oknie wszystkich
ich zobaczę.
To będzie wtedy,
gdy zapada zmierzch.
Tak wszyscy troje wrócą
tu na zawsze.

Pan Darling
Chłopcy i Wendy.

Pani Darling
Piotruś może też.

Pan Darling
Co?! Adoptować chcesz
Piotrusia Pana?

Pani Darling
Jeżeli jego wola będzie taka…

Pan Darling
A Nana? Przecież go pogryzie Nana.

Pani Darling
Już bardzo mało zębów ma biedaczka.

Pan Darling
Ty bardzo lubisz tego lecipiórka
pomimo świństwa, które zrobił nam.

Pani Darling
Lubi go przecież także nasza córka.
I ty go może będziesz lubił sam.

Oboje
W otwartym oknie –
powracając do nas –
jak ptaki wiosną,
strząsną gwiezdny kurz.
I z okna prosto
padną nam w ramiona –
by się nie rozstać
nigdy z nami już.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz