Andrzej Sikorowski
Grzegorz Turnau
Na całość
Piąta rano zabawa skończona
Różowieje już niebo na wschodzie
Jakim słowem przywita mnie żona
Bardziej święta, niż proboszcz dobrodziej
Głowa ciężka, leciutkie kieszenie
I w łazience unika się lustra
Bo najtrudniej z obitym sumieniem
Razem z sobą doczekać do jutra
A jutro znów idziemy na całość
Za to wszystko co się dawno nie udało
Za dziewczyny, które kiedyś nas nie chciały
Za marzenia, które w chmurach się rozwiały
Za kolegów, których jeszcze paru nam zostało
A jutro znów idziemy na całość
Miasto będzie patrzeć twarzą oniemiałą
Bo kto widział żeby z nocą się nie liczyć
Na dwa glosy nagle śpiewać no ulicy
Że w tym życiu to nam jakoś życia ciągle mało...
Tak mijają miesiące i kraje
Coraz mądrzej gadają dokoła
A my starym złączeni zwyczajem
Nasze wojny toczymy przy stołach
A nad ranem, gdy boje skończone
Wstaje słońce, jak zwykle z ochotą
W błogi spokój otulą nas żony
I pozwolą zwyczajnie odpocząć...
Grzegorz Turnau
Na całość
Piąta rano zabawa skończona
Różowieje już niebo na wschodzie
Jakim słowem przywita mnie żona
Bardziej święta, niż proboszcz dobrodziej
Głowa ciężka, leciutkie kieszenie
I w łazience unika się lustra
Bo najtrudniej z obitym sumieniem
Razem z sobą doczekać do jutra
A jutro znów idziemy na całość
Za to wszystko co się dawno nie udało
Za dziewczyny, które kiedyś nas nie chciały
Za marzenia, które w chmurach się rozwiały
Za kolegów, których jeszcze paru nam zostało
A jutro znów idziemy na całość
Miasto będzie patrzeć twarzą oniemiałą
Bo kto widział żeby z nocą się nie liczyć
Na dwa glosy nagle śpiewać no ulicy
Że w tym życiu to nam jakoś życia ciągle mało...
Tak mijają miesiące i kraje
Coraz mądrzej gadają dokoła
A my starym złączeni zwyczajem
Nasze wojny toczymy przy stołach
A nad ranem, gdy boje skończone
Wstaje słońce, jak zwykle z ochotą
W błogi spokój otulą nas żony
I pozwolą zwyczajnie odpocząć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz