Dziś znów leżałem - Konstanty Ildefons Gałczyński


Jan Kobuszewski
Dziś znów leżałem

Konstanty Ildefons Gałczyński

Dziś znów leżałem pod twymi drzwiami
I śnieg mnie całego zasypał
A w palcie miałem kluczyk od biurka
I kluczyk gdzieś mi wypadł

Potem podniosłem się i chciałem dzwonić
Lecz dzwonek znów nie działał
A z dala płynął twój alt stłumiony
To dzwoni ten patałach

Odszedłem, wziąłem trzy aspiryny
Czytałem "Dziennik Ustaw"
I marzył mi się świat jakiś inny
Oraz odnośne usta

Ty mnie nie kochasz. Ja to wiem
I stąd mój smutek wynika
Podobno już innego masz
Jakoby pułkownika


On u "Jabłkowskich” kupuje ci
W ramionach ciebie kacza
I jak do kotka mówi "ci, ci"
Jakoby u niego dacza

Przy daczy jest zagłuchły sad
Maliny i tulipany
I też jakoby jego brat
Pułkownik dyplomowany

Znaczy we dwóch cię będą brać
Rozjeżdżać co niedzielę
A ja w agreście będę stać
I w końcu się zastrzelę

U mnie rewolwer jest. Ty wiesz
Ty dobrze wiesz, Tamara
I pozwolenie także jest
To znaczy, że ja się staram

A ot ty myślisz: "Ot, on drwi
Blaguje o tej kulce..."
A ot zobaczysz ślady krwi
Na jegierowskiej koszulce

Znaczy w niedzielę jeszcze zapłaczesz
Gdy mnie zobaczysz w trumnie
Nocą podejdę pod twoją daczę
W moim żółcieńkim kostiumie

Ty może będziesz zakąszać w ta pora
Swój boeuf a la Strogonow
A ja ot zrobię z siebie upiora
Znaczy trach w głowę stęsknioną

Ty się w ta pora może zaśmiejesz
Pomyślisz - może radio
Ja jestem chudy, wiatr mnie rozniesie
I nigdzie mnie nie znajdą

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz