Roman Frankl
Wiesław Michnikowski
Siostry Winiarskie
Zwracam panu Kalorynę
Jeremi Przybora
– Niech pan bierze Kalorynę,
może pan jej szczęście da.
Ja sam bez niej raczej zginę,
lecz niech pan ją za mnie ma.
Wspominajcie odrobinę
tego, który odszedł w cień,
żeby pan mógł Kalorynę…
żeby pan mógł Kalorynę
miewać choćby i co dzień.
– Żebym ja mógł Kalorynę?
– Żeby pan mógł Kalorynę
miewać choćby i co dzień!
– Gdym zabierał Kalorynę,
pan tak tępo patrzał w dal,
tak tragiczną miał pan minę,
że zrobiło mi się żal…
Pan się może stoczyć krzynę,
wykoleić, spić i zgrać –
więc ja zwracam Kalorynę,
zwracam panu Kalorynę,
którą pan mi zechciał dać.
– Pan mi zwraca Kalorynę?
– Zwracam panu Kalorynę,
którą pan mi zechciał dać.
– Gdym zabierał Kalorynę,
pan miał taki smutny wzrok,
jak jednostka, co przed kinem
spotka pogrzeb własnych zwłok…
Niech ja, proszę pana, zginę,
jeśli ja to mogę znieść.
Zwracam panu Kalorynę,
zwracam panu Kalorynę,
utraconą życia treść!
– Pan mi zwraca Kalorynę?
– Zwracam panu Kalorynę,
utraconą życia treść…
– Po nieświeżej wołowinie
źle poczuła mi się i…
już po naszej Kalorynie!
Pustką wieje zza tych drzwi!
– Po nieświeżej wołowinie
źle poczuła się i… i…
już po naszej Kalorynie?
– Już po naszej Kalorynie!
– Pustką wieje zza tych drzwi!
– Się zdziwicie odrobinę,
lecz w dobroci swojej, ot,
Bóg wam zwraca Kalorynę.
Proszę pokwitować zwrot.
– Moment… Niech pomyślę krzynę…
Więc w dobroci swojej, ot,
Bóg nam zwraca Kalorynę?
– Bóg wam zwraca Kalorynę.
Proszę pokwitować zwrot.
– Bóg nam zwraca Kalorynę?
– Zwraca panom Kalorynę.
Proszę pokwitować zwrot!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz