Irena Santor
Warszawa, jaka by mogła być
Andrzej Bianusz
Jakaż ona ładna
Ile wdzięku w sobie ma
I zachwyci, i przytuli
Spójrz w to morze światła
Podwajane w ścianach szkła
W pulsujący krwiobieg ulic
Cud wielkiego miasta
Miasta, co swą piękność zna
Co ma dla nas tysiąc twarzy
Wszystko nas zaprasza
Równie nocą, jak za dnia
W wyobraźni, tylko spójrz
Warszawa, Warszawa
Blask i zgiełk, gwar i szum
A żywą ją czyni
Warszawian kolorowy tłum
Zachwycać, zadziwiać
Rozbawiać potrafi, co tu kryć
Warszawa, nasza Warszawa
Jaka by mogła być
Ale nie ta sama
Z wieczną wielką płytą w tle
Niemal już za Mławą w tyle
Lecz jak wielka dama
Co potrafi zmieniać się
Wciąż zadziwić innym stylem
Błyśnie nagle gwiazdą
Skrą klejnotów, których blask
Dla nas nigdy nie przemija
Do Starego Miasta
Nagle znowu wróci czas
Lat Fukiera, Prusa lat
Warszawa, Warszawa
Blask i zgiełk, gwar i szum
A żywą ją czyni
Warszawian kolorowy tłum
Zachwycać, zadziwiać
Rozbawiać potrafi, co tu kryć
Warszawa, moja Warszawa
Jaka by mogła być&
Obraz: Marian Puchalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz