Partyjka - Janusz Terakowski


Zbigniew Wodecki
Partyjka

Janusz Terakowski

Raz, gdy śnieg padał, padał, aż napadał,
Zapukał cicho sąsiad do sąsiada.
Jak tam sąsiedzie, jakże wam się wiedzie?
Wiosna czy będzie wnet?

Będzie, co będzie, wstąpcie no na chwilę.
Ach, wyglądacie dzisiaj jak motylek!
Ach, wyglądacie dziś jak panna młoda!
Cóż, krew nie woda, nie.

Potem westchnęli, wzięli szachownicę.
Nad białym stołem zajaśniały głowy.
Jako nad stawem błyszczą dwa księżyce.

Remis. Więc teraz za stolika miedzą,
Jak dwa zające nastroszywszy wąsy
Siedzą sąsiedzi, każdy z nich się biedzi.
W brydża wolałby grać.

Siedzą i siedzą, myślą o tym samym,
Że Ewa była nie sama z Adamem.
Ten trzeci mógłby dla nich być Sezamem
Bo w trójkę zawsze lżej.

Łazi po kominie wiatr, jak ból po kościach
I tylko coś tam pała w dzięcielinie,
To sen zapewne o dawnych miłościach.

Sen, sen, sen...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz