Złap ten luz - Jacek Cygan


Ryszard Rynkowski
Złap ten luz czyli auto-historia

Jacek Cygan


To była scena niby z filmu, chociaż działa się
W takim teatrze, co „Komedia” nazywa się
Więc pod ten teatr raz podjechał wysoki gość
Wysiadł z wozu i przy wejściu zaparkował go

Kiedy wchodził, to z uśmiechem do portiera rzekł
Pan rzuci okiem, bo umyłem i świeci się
A portier na to - to Żoliborz, spokojnie tu
A gość - rozumiem, że spokojnie, ale to mój wóz

Złap ten luz
Razem z nami złap ten luz
Żyje się i jakoś leci...

Ten gość robotę miał na scenie, gdzie faceta grał
Co swoją duszę sprzedał diabłu, więc wszystko miał
A w garderobie było okno, z którego mógł
W wolnych chwilach kontrolować, czy jest jego wóz
Ale były bisy, podobał się
I były kwiaty, i owacje, żyć się chce
A jak skończyli, gość przez okno nagle spojrzał w dół
I zaczął zbiegać do portiera, krzycząc - gdzie mój wóz?

Złap ten luz...

W takich opowieściach zawsze jest
Jakiś morał, jakiś głębszy sens
Ale, bracie, gdy ci skradną wóz
To o pointę trudno już
Bo już tak zrobiony jest twój mózg
Że jest wolny jak na murze bluszcz
Ty mu każesz - jakiś morał twórz
A on swoje - gdzie mój wóz

Złap ten luz ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz