
Czy cię, słuchaczu, rozbawię, nie wiem,
lecz zacznę wierszyk od tego,
że kiedyś widział satyryk pewien
jak kopią leżącego.
Przedtem pod peta poszła połówka,
więc zapał chłopców zdjął szczery,
aż w butach „Chełmek” pękła zełówka
wbijana w chude nery.
Solidnie kogoś tam flekowali
i powtarzali: „A to skur",
aż pękła skóra i wyjrzał palic
z trzewika firmy „Radoskór".
Satyryk, jasna rzecz, się nie wtrącał,
lecz myślał – strój, Muzo lirę,
bo ja potrzebę czuję palącą
by gruchnąć na to satyrę!
Papier w maszynie umieścił z wprawą
i w trzy czy cztery minuty
rąbnął satyrę słuszną i krwawą -
na co? Rzecz jasna na buty!
Nie może, pisał, epoka piękna
dać na ten fakt akceptacji,
że w butach „Chełmek” zelówka pęka
w normalnej eksploatacji!"
A Muza nad nim polatywała
jak ten majowy motylek
szepcząc - kochany misiu, ty śmiało
możesz pisywać do „Szpilek”…
1986
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz