Opowiadanie Izaaka jest tekstem dla Cohena niezwykle charakterystycznym. Mimo swoich, tak typowych dla człowieka naszej epoki, zainteresowań filozofią i kulturą Wschodu pozostaje on wierny judejsko-chrześcijańskiej tradycji kulturowej, z której wyrósł. Wie, że powinna ona być dla nas zawsze żywym źródłem inspiracji i przemyśleń. I dlatego bez względu, czy jesteś chrześcijaninem, marksistą czy buddystą, radzę czytać od czasu do czasu Pismo Święte. Powiesz, że historia ofiary Izaaka jest ci doskonale znana i nieraz się nad nią zastanawiałeś. Ja też. Ale i ty i ja przywykliśmy w naszych przemyśleniach utożsamiać się z postacią nieszczęśliwego ojca, który musiał poświęci okrutnemu Jahwe własne dziecko. Dopiero Cohen uświadomił nam, że należałoby się zastanowić, jak czuło się to dziecko, w momencie gdy zawisła nad jego głową uzbrojona w siekierę ręka własnego ojca. Maciej Zembaty „Mój Cohen” 1988
Leonard Cohen - Story of Isaac - Opowiadanie Izaka
Maciej Karpiński
Drzwi się otwarły z wolna,
mój ojciec stanął w drzwiach;
miałem wtedy dziewięć lat.
Stał nade mną, był wysoki,
lśniły niebieskie oczy;
zimno zabrzmiał jego głos.
Gdy powiedział - "Miałem wizję,
Jestem silny jestem święty,
muszę spełnić, co rzekł Pan".
Wyruszyliśmy więc w góry;
ojciec kroczył, a ja biegłem
Złoty topór ojciec niósł.
Drzewa zmalały w oczach,
staw zmienił się w zwierciadło;
ojciec wypił wina łyk
I odrzucił pustą butlę.
Gdy rozprysła się w kawałki,
mocno ujął moją dłoń.
Zobaczyłem orła,
a może to sęp kołował;
Nie wiem tego po dziś dzień
Ojciec zaczął wznosić ołtarz,
raz obejrzał się przez ramię,
nie pilnował prawie mnie.
Leonard Cohen - Story of Isaac - Opowiadanie Izaka
Maciej Karpiński
Drzwi się otwarły z wolna,
mój ojciec stanął w drzwiach;
miałem wtedy dziewięć lat.
Stał nade mną, był wysoki,
lśniły niebieskie oczy;
zimno zabrzmiał jego głos.
Gdy powiedział - "Miałem wizję,
Jestem silny jestem święty,
muszę spełnić, co rzekł Pan".
Wyruszyliśmy więc w góry;
ojciec kroczył, a ja biegłem
Złoty topór ojciec niósł.
Drzewa zmalały w oczach,
staw zmienił się w zwierciadło;
ojciec wypił wina łyk
I odrzucił pustą butlę.
Gdy rozprysła się w kawałki,
mocno ujął moją dłoń.
Zobaczyłem orła,
a może to sęp kołował;
Nie wiem tego po dziś dzień
Ojciec zaczął wznosić ołtarz,
raz obejrzał się przez ramię,
nie pilnował prawie mnie.
Wy, co wznosicie ołtarze dziś,
żeby poświęcić dzieci swe,
nie czyńcie więcej tak!
Bo schemat nie jest wizją
i nikogo z was nie kusił
żaden szatan żaden Bóg.
Wy, co stoicie nad nim dziś
i wznosicie tępe ostrza,
was nie było wtedy tam,
gdy leżałem sam na górze
i zadrżała ręka ojca
porażona pięknem Słów.
Więc gdy mnie zowiesz bratem swym,
wybacz, jeśli zapytam cię,
jaki masz braterstwa wzór?
Gdy wszystko się rozpada w pył,
pod przymusem zabiję cię,
lecz pomogę, gdy będę mógł.
Gdy wszystko się rozpada w pył,
pod przymusem pomogę ci
lecz zabiję, gdy będę mógł.
Żałując naszych uniformów
ludzi pokoju, ludzi wojny -
paw rozpostarł ogon swój!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz