Codziennie o ósmej rano jechałem do mieszkania reżysera, gdzie do jedenastej w nocy, z krótką przerwą na obiad, pisałem pod jego nadzorem współczesną filmową wersję starej historii dr. Frankensteina. Było ciężko. Reżyser był zwolennikiem wysokiej wydajności pracy i równie wysokiej dyscypliny. Film miał być kosztowną koprodukcją polsko-zachodnią i tekst musiał być na odpowiednim poziomie. Pewnie zastanawiasz się, o jaki film chodzi i o jakiego reżysera. Nie jest to istotne. Z koprodukcji w rezultacie nic nie wyszło, a ja nie zarobiłem ani grosza, ale nie żałuję. Z dwóch względów. Po pierwsze przeszedłem przez twardą szkołę scenopisarstwa, a po drugie dzięki znajomości z reżyserem kuchenka, w której mieszkaliśmy, zapełniła się Cohenem. Któregoś dnia mój pan i władca wyszedł na jakieś ważne spotkanie pozostawiając mnie samego w swoim mieszkaniu. Ledwie drzwi się za nim zamknęły, ustałem od maszyny ciesząc się z chwili niespodziewanego odpoczynku. Przyszło mi do głowy, żeby przejrzeć płyty, które wypełniały regał stojący przy moim biurku. Pierwszą płytą, jaką wyciągnąłem, był longplay Songs of Leonard Cohen. Oczywiście natychmiast uruchomiłem gramofon i tak się zasłuchałem, że nie zauważyłem nawet powrotu reżysera.
- O, słuchasz Cohena.
- Tak. Ja bardzo przepraszam - wyjąkałem. Bardzo się nim interesuję, a nikt nie ma tej płyty.
- No to, jak chcesz, możesz ją sobie wziąć - powiedział reżyser. Jest już trochę zdarta. Będę w Londynie, to kupię sobie nową. (Maciej Zembaty „ Mój Cohen”).
Leonard Cohen - Teachers - Nauczyciele
Maciej Zembaty
Poznałem raz pewną kobietę
O włosach najczarniejszych w świecie
- Czy jesteś nauczycielką serca ?
Tak, ale nie dla ciebie!
Dziewczynę znów spotkałem potem
Jej włosy były szczerozłote
- Czy jesteś nauczycielką serca ?
Odrzekła miękko - Nie
Aż w jakimś zatraconym miejscu
Natknąłem się na pomyleńca
- Idź za mną - rzekł ów mądry człek
Lecz zaraz przepadł gdzieś
Poszedłem do szpitala, w którym
Nie było chorych ani zdrowych
Gdy w nocy wyszły pielęgniarki
Ja już mogłem chodzić
Przyszedł ranek i południe
Ostry skalpel chirurgiczny
Leżał sobie przy obiedzie
Obok mojej srebrnej łyżki
Przez pomyłkę dziewczyn parę
Weszło w moją świeżą ranę
- Czy jesteście nauczycielkami serca ?
- Uczymy pękać serca stare
Zbudziłem się, gdy przyszedł świt
Zniknęły siostry, szpital znikł
- Mój Boże, czy cierpiałem dość ?
- Dziecko została z ciebie kość
Jadłem, jadłem, jadłem, jadłem
Jadłem dużo, co popadło
- Ile płacę za to wszystko ?
- Zapłacisz później nienawiścią
Znienawidziłem wszystkie miejsca
Wszystkie twarze i zajęcia
Ktoś zapytał, czego chcę
Pragnąłem, by ktoś objął mnie
Obejmowały mnie kobiety
Później robili to faceci
- Czy ma namiętność jest doskonała ?
- Nie, jeszcze musisz się postarać
Byłem przystojny i zwycięski
Znałem słowa każdej pieśni
- Czy mój śpiew wam się podoba ?
- Znowu pomyliłeś słowa
Kim są ci do których mówię
Kim są moi spowiednicy
- Czy jesteście nauczycielami serca ?
- Uczymy stare serca ciszy
Czy już odrobiłem lekcje ?
Nie chcę ich odrabiać wiecznie
Wszyscy wybuchnę li śmiechem
- Czy już odrobiłeś lekcje ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz