Kalina Jędrusik
Niespodziewany koniec lata
Jeremi Przybora
Niespodziewany koniec lata
od ust mi odjął wiśnie…
Czy jeszcze w ustach smak ich ma pan?
Czy ja się panu przyśnię?
Czy nam się przyśni jeszcze to
za wcześnie zgasłe lato?
Czy nawet w snach nie będzie go
i zniknie lata fantom już?
Ach, więc to tak…
ach, więc to tak…
Znienacka, cicho, raptem
przeleciał ptak
i to był znak,
że czas się żegnać z latem.
Niespodziewany koniec lata
wytrącił z rąk mi wiosło.
Już nie popłynę nigdzie, a tam
podobno palmy rosną…
Zapewne też tak marzył pan,
wyglądał, gdzie ta wyspa –
lecz do niej już nie płynąć nam,
bo rzeka nasza wyschła już.
Ach, więc to tak –
ach, więc to tak –
znienacka, cicho, raptem
przeleciał sęp
i to był wstęp
do pożegnania z latem.
Niespodziewany koniec lata
spod stóp mi zabrał łąkę…
I już po trawie, i po kwiatach,
i trzeba znieść rozłąkę.
Ten lata kres za lata próg
wyjść kazał również tobie –
by wspólny los dwu naszych dróg
osobno kresu dobiegł.
I panu grunt spod samych nóg
kres lata wyrwał rączy –
i wspólny los dwu naszych dróg
osobno nam się kończy już.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz