LES AMANTS D'UN JOUR - KOCHANKOWIE DNIA
Claude Delecluse, Michelle Sentis - Wojciech Młynarski
Zmywam dzień i noc szklanki w budzie tej
Mam harówy moc, marzeń trochę mniej
I w tym podłym tle hotelowych ścian
Te sylwetki dwie wciąż przed sobą mam
Nie wiedział nikt skąd przybyli w tym dniu
Prosili o kąt, by kochać się tu
W ich oczach był blask, był pośpiech i głód
I los im swych łask udzielił w tym dniu
Patrzyli w zachwycie na marny pokoik
Nim przeszli przez próg, nim przeszli przez próg
W ich oczach był blask, był pośpiech i głód
Czy na mnie ktoś tak popatrzeć by mógł
I zazdrość i złość mnie żarła, psiakrew
Gdy myłam to szkło, oparta o zlew
Zmywam dzień i noc szklanki w budzie tej
Mam harówy moc, marzeń trochę mniej
I w tym podłym tle i w tych ścianach złych
Dzień wspominam, gdy znaleziono ich
Nie wiedział nikt skąd przybyli w tym dniu
Prosili o kąt, by kochać się tu
W ich oczach był blask, był pośpiech i głód
I sami swój los wybrali w tym dniu
Patrzyłam stężała, jak martwe ich ciała
Niesiono przez próg, niesiono przez próg
W ich oczach był wciąż ten pośpiech i głód
Czy na mnie tak ktoś popatrzeć by mógł
I w sercu na dnie ścisnęło się coś
A zresztą, psiakrew, roboty mam dość
Zmywam dzień i noc szklanki w budzie tej
Mam harówy moc, marzeń trochę mniej
I w tym podłym tle, głupim aż do łez
Ten sam pokój wciąż do wynajęcia jest
Edith Piaf, Dorota Lulka, Anita Dymszówna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz