Bułat Okudżawa - Чудесный вальс
Piotr Fronczewski, Piramidy - Cudowny walc
Wiktor Woroszylski - Walc
Pod drzewami muzykant walca gra,
rozbrzmiewa echem las.
Dźwięki walca to namiętne są,
to nieśmiało, czule pieszczą.
Co się tyczy mnie, to w panią
się wpatruję cały czas,
a pani tak na niego patrzy wciąż...
A on spogląda w przestrzeń.
Dawno gra — i wszystko było już.
Jaki huczny piknik był!
Taki, gdzie się biją, piją,
kochają i rzucają.
On do trąbki przylgnął cały...
Ja do pani przylgnąłbym!
Ale boję się tych źródeł, co
od ust się odwracają.
A muzykant ciągle walca gra
i przed oczyma jego mgła,
tak stoi, o brzozowy pień oparł się plecami...
Ma brzozowe smutne oczy,
zamiast palców liście ma,
i brzozowa wije się muzyka,
omdlewa pod palcami.
A tu sosenka tęskni, smuci się,
aż jej żal zapiera dech.
A muzykant w leśną ziemię wrósł.
A dźwięki się leją.
Jak korzenie drzewa — chude nogi
wbił muzykant w rudy mech,
i z każdą chwilą głębiej wrasta w las
i porasta zielenią.
Wszystko było —
ach, ta muzyka! —
gra już rok, a może sto...
I przeciąga się nasz romans,
i w węzeł się ściąga.
Dajmy spokój, uspokójmy się!
Czas do domu, chodźmy stąd!
Lecz pani tak na niego patrzy wciąż...
A on gra walca ciągle.
Obrazy: Nikołaj Blochin
Piotr Fronczewski, Piramidy - Cudowny walc
Wiktor Woroszylski - Walc
Pod drzewami muzykant walca gra,
rozbrzmiewa echem las.
Dźwięki walca to namiętne są,
to nieśmiało, czule pieszczą.
Co się tyczy mnie, to w panią
się wpatruję cały czas,
a pani tak na niego patrzy wciąż...
A on spogląda w przestrzeń.
Dawno gra — i wszystko było już.
Jaki huczny piknik był!
Taki, gdzie się biją, piją,
kochają i rzucają.
On do trąbki przylgnął cały...
Ja do pani przylgnąłbym!
Ale boję się tych źródeł, co
od ust się odwracają.
A muzykant ciągle walca gra
i przed oczyma jego mgła,
tak stoi, o brzozowy pień oparł się plecami...
Ma brzozowe smutne oczy,
zamiast palców liście ma,
i brzozowa wije się muzyka,
omdlewa pod palcami.
A tu sosenka tęskni, smuci się,
aż jej żal zapiera dech.
A muzykant w leśną ziemię wrósł.
A dźwięki się leją.
Jak korzenie drzewa — chude nogi
wbił muzykant w rudy mech,
i z każdą chwilą głębiej wrasta w las
i porasta zielenią.
Wszystko było —
ach, ta muzyka! —
gra już rok, a może sto...
I przeciąga się nasz romans,
i w węzeł się ściąga.
Dajmy spokój, uspokójmy się!
Czas do domu, chodźmy stąd!
Lecz pani tak na niego patrzy wciąż...
A on gra walca ciągle.
Obrazy: Nikołaj Blochin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz