Casanova
Wacław Stępień
Czy w Biarritz, czy w Ostendzie, w Nicei, czy na Lido
Kobiety że tak powiem, stadami za mną idą
A kiedy włożę na się, mój kostium kąpielowy
To jakby na komendę, po prostu tracą głowy
Wystarczy bym na plażę wszedł
Zaraz namiętny słychać szept
Patrzcie, patrzcie, to jest istny Casanova
Co za poza, co za fason, co za szyk
Ach, ta gracja, ta karnacja, ta budowa
Tak się nosić nie potrafi dzisiaj nikt
I wszystkie daję słowo, chcą ze mną choćby we śnie
Przeżywać to i owo, duchowo i cieleśnie
Wszędzie prawie gdzie się zjawię
Uwielbienia słyszę ton
Casanova, Casanova, Casanova, to on
Raz w zamku mnie przyjęła, markiza czy contessa
I w chwili, kiedym w słodycz, contessy ust się wessał
Wpadł nagle mąż zazdrosny, a za nim cała czeladź
i chciał mnie, sam już nie wiem
Posiekać czy rozstrzelać
Chwilę oceniał postać mą
I rzekł z uznaniem - o, pardonWacław Stępień
Czy w Biarritz, czy w Ostendzie, w Nicei, czy na Lido
Kobiety że tak powiem, stadami za mną idą
A kiedy włożę na się, mój kostium kąpielowy
To jakby na komendę, po prostu tracą głowy
Wystarczy bym na plażę wszedł
Zaraz namiętny słychać szept
Patrzcie, patrzcie, to jest istny Casanova
Co za poza, co za fason, co za szyk
Ach, ta gracja, ta karnacja, ta budowa
Tak się nosić nie potrafi dzisiaj nikt
I wszystkie daję słowo, chcą ze mną choćby we śnie
Przeżywać to i owo, duchowo i cieleśnie
Wszędzie prawie gdzie się zjawię
Uwielbienia słyszę ton
Casanova, Casanova, Casanova, to on
Raz w zamku mnie przyjęła, markiza czy contessa
I w chwili, kiedym w słodycz, contessy ust się wessał
Wpadł nagle mąż zazdrosny, a za nim cała czeladź
i chciał mnie, sam już nie wiem
Posiekać czy rozstrzelać
Chwilę oceniał postać mą
Patrzcie, patrzcie, wszak to istny Casanova
Co za poza, co za fason, co za szyk
Ach, ta gracja, ta karnacja, ta budowa
W każdym calu, to prawdziwy majstersztyk
Dlatego daję słowo, nie dziwię się contessie
Że jakieś to i owo i właśnie z panem chce się
Nie każdemu bywa dane, mieć te dane, co ma pan
Casanova, Casanova, mes compliments
W tych sprawach z kobietami
Rzec można, jestem pionier
Ach, ileż to liścików, bukietów, czy bombonier
Lecz wszystko to po latach
W pamięci gdzieś się zatrze
Najwyżej ktoś mnie znajdzie w albumie lub teatrze
I jakaś babcia jak przez mgłę
Przypomni pokazując mnie
Patrzcie, patrzcie, to był istny Casanova
Co za poza, co za fason, co za szyk
Ach, ta gracja, ta karnacja, ta budowa
Tak się nosić nie potrafi dzisiaj nikt
Kobiety, daję słowo, z nim chciały choćby we śnie
Przeżywać to i owo, duchowo i cieleśnie
Każda z dam, przed sam na sam
Z nim odczuwała słodki strach
Casanova, Casanova, Casanova, ach, ach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz