Ballada o Aniele Stróżu - Jeremi Przybora

Jeremi Przybora
Ballada o Aniele Stróżu - Śmierć Anioła

Nad grobem szlachetnego pana
Ni wdowa po nim zapłakana,
Ni przyjaciele nie bywają już.
Lecz jakaś nieznajoma postać
Nie może się z tym grobem rozstać
Od zórz porannych do wieczornych zórz.

Czemu tak płacze, łka dlaczego?
Kim nieznajomy dla zmarłego?
Któż na pytanie to odpowie, któż...
I nagle z worka wyszło szydło -
Wiatr targnął płaszczem, odkrył skrzydło.
Ach, to po zmarłym płacze Anioł Stróż.

W odwiecznych księgach i rocznikach
Nie notowano nieboszczyka,
Którego by tak kochał Anioł Stróż,
By czuwał wciąż przy jego grobie
I ciągle w żalu i w żałobie -
Już mu bez niego istnieć ani rusz.

Co, śmiał odrzucić nowy przydział?
Czegoś takiego Bóg nie widział,
Więc Go ogarnia na Anioła gniew.
Lecz Anioł Boga się nie boi -
Nad przyjaciela grobem stoi,
Choć na niebiosach Stwórca marszczy brew.

Nad grobem jasna twarz Anioła,
A czarne chmury dookoła,
Zza chmur spogląda groźna Pana twarz.
Z odkrytym czołem, Anioł boso,
Jak buntu przeciw śmierci posąg -
Wciąż przy mogile pełni serca straż.

I póty w żalu trwa serdecznym,
Aż ulitował się Przedwieczny
I z Jego czoła gniewu obłok znikł.
I nieśmiertelność mu odbiera,
I pada Anioł, i umiera...
A nad Aniołem już nie płacze nikt.
Nikt...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz