Zdzisław Dębicki
W ogrodzie
Krzaki agrestu, truskawek grzędy...
Ilem się razy skradał tamtędy,
Aby się w malin zaszyć gęstwinie,
Nim skwar południa letniego minie.
Między wysmukłe koprów badyle
Biegałem chwytać białe motyle,
Żywicę lepką zbierać z czereśni
I żuć ją w ustach jak ludzie leśni...
Pod cieniem starej leżąc jabłoni,
Patrzyłem w obłok, który wiatr goni,
Lub, zasłuchany w szumiącą gruszę,
W szumie jej liści gubiłem duszę...
A jak marzenia słodka kapela
Grała mi w górze muzyka pszczela
I w kraj się zmieniał, cudem przedziwny,
W słońcu stojący ogród warzywny...
W ogrodzie
Krzaki agrestu, truskawek grzędy...
Ilem się razy skradał tamtędy,
Aby się w malin zaszyć gęstwinie,
Nim skwar południa letniego minie.
Między wysmukłe koprów badyle
Biegałem chwytać białe motyle,
Żywicę lepką zbierać z czereśni
I żuć ją w ustach jak ludzie leśni...
Pod cieniem starej leżąc jabłoni,
Patrzyłem w obłok, który wiatr goni,
Lub, zasłuchany w szumiącą gruszę,
W szumie jej liści gubiłem duszę...
A jak marzenia słodka kapela
Grała mi w górze muzyka pszczela
I w kraj się zmieniał, cudem przedziwny,
W słońcu stojący ogród warzywny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz