Dom Wschodzącego Słońca - Roman Kołakowski


THE HOUSE OF THE RISING SUN
DOM WSCHODZĄCEGO SŁOŃCA

Roman Kołakowski

W epoce dzieci kwiatów
Miłości i LSD
Najlepszy z dobrych światów znów
O szczęściu naiwnie śni

Dom Słońca Wschodzącego
Modlitwa, skowyt i hymn
Ochraniał ode złego świat
Choć Bóg nie mieszkał już w nim

Nie mieszkał, ale wpadał
By tanie wino tu pić
I o swym Synu gadał wciąż
Co też człowiekiem chciał być

Też głupie miał marzenia
I na gitarze tez grał
Udzielał rozgrzeszenia w krąg
Lecz życia jak śmierci się bał

Najlepiej z nas rozumiał
Ze Flower Power to dar
Żyć jednak tu nie umiał, choć
Naprawdę był superstar

Niósł krzyż poborowego
Na wojnę, co wiecznie trwa
Zmartwychwstać dnia trzeciego chciał
Padł rozkaz, że zginąć ma

W Wietnamie, w Gdańsku, Pradze
W Angoli, na Tian'anmen
Przy Brandenburskiej Bramie śmierć
Przerwała naiwny sen

W Czeczeni, w Kurdystanie
W Iraku i Nangar Khel
Trwa ludzi zabijanie, ktoś
Umiera jak w filmie "Hair"

Niewinnie, bezsensownie
W myśl prawa lub prawu wbrew.
Na rozkaz podle, godnie świat
Przelewa wciąż ludzką krew

Dom Wschodzącego Słońca
Modlitwa, skowyt i hymn
Ostatnia Boga Ojca łza
Nad światem pięknym i złym

Natalia Sikora, The Animals

Plakat  "Hair" -  Andrzej Pągowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz