Pejzaż mój kochany - Roman Kołakowski


Roman Kołakowski, Kazik Staszewski
Pejzaż mój kochany

Ósmego czerwca roku
Pięćdziesiątego szóstego
Tragicznie zmarł w Nowym Jorku
Polski poeta Jan Lechoń

Gdy na nic się nie przydają
Słowa zbierane tak skrzętnie
Ludzie się z życiem rozstają
Spokojnie, wręcz beznamiętnie

Śmierć to wytrawny myśliwy
I dobrze stara się o to
By na ratunek nie przybył
Wzywany wilczą tęsknotą

Śląsko-galicyjski
Pszenno-buraczany
Sielsko-kalwaryjski
Pejzaż mój kochany

I po cóż to drżenie serca
Kogo to w końcu obchodzi
Że właśnie dzień ósmy czerwca
To właśnie dzień twoich urodzin

Przed lustrem min zestaw ćwiczę
A gęba wciąż azjatycka
Zachwycam się Gombrowiczem
A piszę jak Konopnicka

Chopin, zgryzota i grusza
Nudzę się strasznie i ziewam
Dawno już to mnie nie wzrusza
A mimo wszystko opiewam

Śląsko-galicyjski...

Jedenastego września
Tsunami, wieczna komisja
Wolność ułomną przedrzeźnia
Sondaż, reklama, transmisja

Owijam brudną gazetą
Słowa i myśli kalekie
Nie jestem wielkim poetą
Lecz ciągle żywym człowiekiem

Więc póki czuję ból w skroniach
Niech żadne wiersze nie milczą
By zapamiętał Lechonia
Wzywany tęsknotą wilczą

Śląsko-galicyjski...

Fot. Roman Kołakowski, Jan Lechoń, Kazik Staszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz