Wysocki - Jagiełło - Przed wyjazdem za granicę

Инструкция перед поездкой за рубеж
Instrukcja przed wyjazdem za granicę 
 
Włodzimierz Wysocki - Michał B. Jagiełło

Młot cisnąłem na kowadło, bo za przekroczony plan
Skierowanie od zakładu za granicę dostać mam,
Sadzę szybko zmyłem z ciała, zjadłem zimne płotki dwie
I instrukcji wysłuchałem, co tam wolno, a co nie.
 
Ichni poziom trochę wyższy jest niż nasz,
Więc by mi się nie przytrafił jakiś szpas,
Dał instruktor do czytania broszur plik,
Bym wśród obcych nie naraził się na wstyd.
 
Gadał ze mną jak brat z bratem:
Za granicą ty się strzeż,
Strzeż się, bracie, demokratów
W polskim mieście Bangladeszt, 
Żyją tam na taką modłę, że ci dęba stanie włos,
Lecz zachowaj swoją godność i pamiętaj, żeś ich gość.
 
Będą ciągnąć na kieliszek - odpór daj:
„Ja, szanowni towarzysze, tylko czaj!" 
Będą pchać prezenty w łapy - unik zrób,
Mów, że sami tego dobra mamy w bród.
 
W dobrobycie diet nie roztrwoń, oszczędzanie - dobra rzecz,
Tylko się z tej oszczędności tam nie zagłodź - czasem jedz,
Bo w tym w czeskim Budapeszcie obyczaje dziwne są:
Raz usłyszysz: „Pijcie, jedzcie!", kiedy indziej - „Poszoł won!"
 
Oj, rozejrzę się ja tam wśród babskich ciał!
Używanie damsko-męskie będę miał!
Demokratka, mówił koleś, co się zna,
Jak usłyszy skąd ty jesteś - darmo da.
 
Wróg tylko na to czeka, woda to na jego młyn,
Trzymaj się od bab z daleka, nie zaczynaj, bracie, z tym,
Tam agentki wabią seksem, lepiej spokój sobie daj,
Powiedz im, że z tym kompleksem już uporał się nasz kraj".
 
Kiedy zetkniesz się tam z babą, czujność zdwój:
Włoży taka na ten przykład męski strój,
Niby nic, a może granat w spodniach mieć:
Nim odezwiesz się do kogoś - sprawdzaj płeć!
 
Tutaj miałem pytań masę, bo mnie wzięła kwestia ta:
Jak to sprawdzać? Szczypać, macać? A jeżeli w mordę da?
Lecz instruktor tylko burknął: „Żonę masz, to wiesz, jak jest.
Wykorzystaj doświadczenie”. I zasuwa dalej tekst:
 
„Zreferuję najważniejsze jeszcze raz:
Do Bułgarów w Budapeszcie jechać masz.
Będzie kwestia, temat zmienisz - grunt to takt.
W mordę nie bić, wytłumaczyć co i jak".
 
Po co mi te demokraty, ani brat ja im, ni swat,
Lepiej młot mi dajcie w łapy, to przekonam cały świat;
Jakiż ze mnie agitator, ojciec kowal, kowal dziad...
Do Polaków w Ułan Bator nie pojadę, niech ich szlag!
 
Leżę w łóżku, spać się nie chce - Duśka, wiesz,
Na cholerę mnie ten cały Bangladeszt?
Przecież ja się nie nadaję, jestem głąb,
Ja tych ichnich obyczajów ani w ząb...
 
Duśka obok śpi jak anioł, zakręciwszy na noc włos,
Wreszcie głosem rozespanym odpowiada: - Ja mam dość!
Ty mnie, Kola, nie denerwuj, ty rozwodu chyba chcesz!
Od dwudziestu lat bez przerwy słyszę tylko: Duśka, wiesz!"
 
Obiecałeś - czego oczy stawiasz w słup?
Że ceratę mi tam kupisz. No to kup!
Zaoszczędzisz jakąś rupię albo lir,
W końcu możesz żonie kupić souvenir!
 
Obejmuję Duśkę moją, w sen zapadam z ciężkim łbem,
Śnię, że w kuźni kuję zbroję, potem tarczę, miecz i hełm,
Za granicą są stosunki, od stosunków, tarczo, chroń!
A wąsate dwie Rumunki wymierzają we mnie broń.
 
Śnił mi się ceraty zwój koloru beż,
I rojący się od szpiegów Bangladeszt,
Oj, pomieszkam u Rumunów parę dni!
Ponoć oni też z Powołża, tak jak my.
 
Mają baby swe sposoby - ściska, pieści, roni łzy,
Łata moją garderobę, odprowadza aż do drzwi.
Żegnaj, kuźnio ukochana, żegnaj mi na jakiś czas,
Żegnaj, produkcyjny planie, przekroczony planie nasz!
 
Strzemiennego żeśmy pili aż po brzask,
Jeszcze w drodze na lotnisko trząsł mną kac,
Ja do schodków, a tu za mną głos jak bat:
„A cóż wam tak, Mikołaju,, śpieszno w świat?”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz