Ta horyzontu sina kreska,
na plaży bursztynowa łezka,
na wargach słony wiatru smak
i słońce, które praży tak.
Na wydmie sosna karłowata,
a pod nią my i rekord świata,
co dzień, co chwilę bity w lot –
rekord młodości, żartów, psot...
Jurata ’34 –
ech, łezko, kręć się, kręć...
Jurata ’34 –
wdzięk czarno-białych zdjęć...
Jurata ’34 –
w dorosłość pierwszy skok...
Jurata ’34 –
matura za niecały rok,
matura już za rok...
Na molo żarty i konkury,
wędrówki do Jastrzębiej Góry
i ta z Jastarni wieść jak grom,
że otwarł się Zdrojowy Dom.
I facet, co nas ciągnął tam, by
zapisać się na konkurs samby,
i wziął Grand Prix, wzbudzając szmer
zachwytu – swojski Fred Astaire...
Jurata ’34 –
w dorosłość pierwszy skok...
Jurata ’34 –
matura już za rok...
Jurata ’34 –
biały półwysep Hel...
Jurata ’34 –
miłości pierwszej pierwsza biel,
miłości pierwszej biel...
A myśl, myśl nie ustaje w pędzie:
wojny nie będzie, źle nie będzie,
czegóż niedobry los by chciał
od tych słonecznych dusz i ciał?
Czemuż zły los by miał się karmić
młodością mknącą po Jastarni
i topić świat w powodzi łez,
gdy sierpień taki piękny jest?
Jurata ’38 –
w horyzont wbity wzrok...
Jurata ’38 –
co zdarzy się za rok?
Jurata ’38 –
miłości pierwszej biel...
Jurata ’38 –
dla złego losu kruchy cel...
dla losu kruchy cel...
1994
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz