Córeczki - Aleksander Wertyński

Aleksander Wertyński
Доченьки
Córeczki

Tadeusz Lubelski

Aniołeczki się u mnie zjawiły,
W biały dzień zdecydował tak los.
Wszystko, z czego przez lata tak kpiłem,
Nagle teraz zachwyca mnie wprost!

Żyłem mocno, wesoło — przyznaję,
Ale dziś żona rządzić już chce,
I o sąd wcale mnie nie pytając
Urodziła córeczki mi dwie.


Byłem przeciw.
Bo jak to, pieluszki...
Po cóż życie utrudniać aż tak?
Ale wlazły do serca dziewuszki,
Jak kot, który do łóżka się wkradł!

Odtąd nowy sens ma każda chwila,
Teraz wiję swe gniazdo jak ptak,
I gdy nad ich kołyską się schylam,
Sam do siebie co dnia śpiewam tak:

Córki, córeczki me,
Córcie moje dwie!
Gdzież odnajdę noce swe,
I słowiki gdzie?

Będzie światło rosyjskie i słońce
W całym życiu córeczek mych dwu,
No i, co najważniejsze jest w końcu...,
Będą miały Ojczyznę swą tu!

Na choince powiesi się bańki,
I zabawek nie braknie im też...
Najwspanialsze wynajmę im niańki,
Choćbym Rosję miał przejść wzdłuż i wszerz!

Żeby pieśni im stare śpiewały,
Żeby bajki im plotły przed snem,
Żeby cicho im lata szumiały,
By dzieciństwa smak rósł z każdym dniem!

Ja, cóż, zbliżam się już do starości,
Ale duch jeszcze młody, jak ich!
Będę starał się Boga uprosić,
By przedłużyć chciał grzeszne me dni!

Róść zaczną córki me,
Córcie moje dwie...
I odnajdą noce, dnie,
I słowiki swe!

Potem zamkną oczy mi
Córcie moje dwie...
I ten sam na grobie mym
Słowik zjawi się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz