Chodź kolego na jednego - Aleksander Jellin

Chór Dana
Chodź kolego na jednego

-Przepraszam, kto mówi?
-To ja. - Ja nie znam żadnych ja!
-Poproszę, pana Mietka.
-Ale kto prosi? -Kolega.
-Halo! Kolega? Ale kto?
-Kolega z baru „Setka”!

W tym właśnie rzecz, byliśmy razem,
cztery dni wstecz,
z Hipciem, pod gazem.
U Hipka jest bibka,
masz iść, kolego musisz iść,
do niego ze mną dziś.
Koniecznie musisz.

Chodź kolego na jednego,
tam masz czego dusza chce.
Sprawa krótka, będzie wódka, dżin i wódka itd.
Będą płyty i kobity, karty, żarty, żarcie, szał.
I w ogóle, rany Julek, raj tam będziesz miał.

Lśni księżyc, na niebie sto gwiazd,
przyjemnie płynie czas przy miłej pogawędce.
Że kryzys,  że wojna, że źle...
No Hipuś, nie martw się,
kolego w twoje ręce.

Zepsuty świat, zepsuta rybka.

Pijmy sto lat za zdrowie Hipka.
I z baru do baru,
sto lat, niech żyje żyje nam,
dobrego w sprawie dam.

Chodź kolego na jednego, na piątego itd.
bo bez wódki żywot krótki,
świat calutki o tym wie.
Twoje zdrowie, moje zdrowie,
bowiem zdrowie trzeba mieć!
Wiwat Hipek z Nowolipek.
Hipek, wódka, śledź.

Lecz księżyc na niebie już zgasł,
do domu wracać czas,
bo w domu żona biada.
I znowu problemat,
bo jak, do domu wrócić tak?
To przecież nie wypada.
Mimo to mkną koledzy pędem,
bo skończyć chcą noc happy endem.
Wśród krzyków i gromów: „Gdzieś był!?
Łajdaku znowuś pił!”
Wyrzuca żonka z domu.

„Idź z kolegą do jasnego czarta,
czwarta bije już!
Świta ranek, ty z hulanek.
skąd na nosie masz ten róż!?
Gdzie masz szelki, Boże Wielki,
zobacz w lustrze minę swą!”.
Wreszcie... i od rana, proszęż pana,
skutki wódki są...


Oto, co można było kupić za "jednego" w 1928 r., czyli jakieś 10 lat przed powstaniem tej piosenki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz