Maryla Rodowicz
Na kudłatej pufie
Marek Biszczanik
Kiedyś razem na obłoczku
Na kudłatej pufie
Zaśpiewamy, wykrzyczymy
O tym, co nas łupie
Ale póki co, nam trzeba
Pchać ten ziemski kramik
Aż nam z dłoni nie wypadnie
Nasz zielony kamyk
Ja na pewno się nie spóźnię
Nie zagapię gdzieś pod gruszą
Wsiądę w pociąg byle jaki
Napędzany duszą
I ruszymy znów na bal
Ten drugi - nieziemski
I zanuci walca nam
Sto chórów anielskich
Ubawimy się po pachy
Choć łez spłynie wiele
Gdy odnajdą się wciąż młodzi
Starzy przyjaciele
Kiedyś razem, na obłoczku
Na kudłatej pufie
Damy naszym drogim smutkom
Serdecznie po dupie
Ale póki co nam trzeba
Wytrwać przy tej orce
Aż nas samych nie przesieje
Nasz Niebieski Ojciec
Na kudłatej pufie
Marek Biszczanik
Kiedyś razem na obłoczku
Na kudłatej pufie
Zaśpiewamy, wykrzyczymy
O tym, co nas łupie
Ale póki co, nam trzeba
Pchać ten ziemski kramik
Aż nam z dłoni nie wypadnie
Nasz zielony kamyk
Ja na pewno się nie spóźnię
Nie zagapię gdzieś pod gruszą
Wsiądę w pociąg byle jaki
Napędzany duszą
I ruszymy znów na bal
Ten drugi - nieziemski
I zanuci walca nam
Sto chórów anielskich
Ubawimy się po pachy
Choć łez spłynie wiele
Gdy odnajdą się wciąż młodzi
Starzy przyjaciele
Kiedyś razem, na obłoczku
Na kudłatej pufie
Damy naszym drogim smutkom
Serdecznie po dupie
Ale póki co nam trzeba
Wytrwać przy tej orce
Aż nas samych nie przesieje
Nasz Niebieski Ojciec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz