I tak to jest, mój najmilszy,
jakbyś mnie żywcem pochował...
Ciebie - ja.
Sny nasze
niedośnione
tkwią równo w pudłach
jak zimne ognie.
Oddech -
urwany czujnie
przed najważniejszym słowem...
Progi,
w które nas proszą,
czekają w drzwiach.
Gwiazda betlejemska
do okien naszych
dopukać się nie może.
Gna
nie wezwane pogotowie.
W teatrze
zwlekają z trzecim dzwonkiem.
Narasta piach.
Ty -
zmartwychwstaniesz lotnie.
Ja się nie dźwignę od łopaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz