Wojciech Młynarski - Skok
Przez dwa tygodnie, mówię wam
Serce mi wali, oko płonie
Gdy jako widz okazję mam
Spędzić chwil parę na stadionie
Bo atletycznych mięśni spiż
Helleńską krzepi mnie radością
Zwłaszcza porywa mnie skok wzwyż
Walka człowieka z wysokością
Dokoła stadion huczy, gra
Ech, ra ra ra, ech, ra ra ra
Przez dwa tygodnie, mówię wam
Znajduję potem siebie tam
Znajduję potem siebie tam
Nie na trybunach - na tartanie
Stoję, za chwilę skoczyć mam
I tłum ma do mnie zaufanie
I demonstruję relaks, luz
By widz mną każdy oczy napasł
A potem sus, a potem kłus
I skaczę, i mam taki zapas
I znowu stadion szumi, gra
Ech, ra ra ra, ech, ra ra ra
A potem nagle cichnie wraz
Bo ja nie z tych, co mówią pas
Zaraz kolejny oddam skok
Więc na stadionie cisza mieszka
Serce mi wali, płonie wzrok
Wezmę, nie wezmę, orzeł, reszka
Poprzeczkę mam przed sobą wprost
I stoję z podniesionym czołem
Biegnę i skaczę, i o włos
Już miałem nie wziąć, ale wziąłem
I znowu stadion szumi, gra
Bo kto sens takich zabaw zna
Wie, że na placu zabaw tych
Jest najpierw cisza, potem krzyk
Lecz przecież sytuację znam
I z dużą widzę ją ostrością
Kiedy przychodzi stanąć nam
Przed zgoła średnią wysokością
Wysokość z trudem weźmie się
I bez mydlenia sobie oczu
Każdy wyczuwa, każdy wie
Że wyżej długo się nie skoczy
A jednak, proszę, stadion gra
Ech, ra ra ra, ech, ra ra ra
Że to jest mało dla nas, gdyż
My potrafimy jeszcze wyżej
Ej, że wnet będzie nowy skok
Skok, co nas wszystkich uszczęśliwi
I tak za rokiem mija rok
I trudno się tu czemuś dziwić
I trudno pytać tu, ki czort?
Próżno się szczypać czy kłuć szpilką
Bo tu nie chodzi już o sport
A w każdym razie już nie tylko
Gdy tych okrzyków słucham tak
Jednego mi w tym właśnie brak
Strasznie mi brak, jak długi rok
Tej ciszy, co poprzedza skok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz