Powodzenia ciepły deszcz spływa na nas rzadko —
ale życie nie jest złe, może gorsze być...
W naczelniki pójdzie wnet mych przyjaciół stadko —
i od razu będzie lżej, będzie lepiej żyć.
Nieśmiałości stara, precz! — dziś triumfu chwile.
Pewny stanie się mój krok, zamaszysty gest.
Starczy mi do Jury wpaść, zajrzeć do Fazila —
starczy raz zapukać i — „Zrobi się, tak jest!"
Bella też gabinet ma, wejdę: „Czołem, Bella!
Od kłopotów ginę już, na ratunek przyjdź!"
„Co, kłopoty?" — Bella w śmiech — „Toć to bagatela!"
I od razu jakoś lżej, łatwiej jakoś żyć.
Już po nocy mi się śnią owe gabinety,
nie dzisiejsze — ależ skąd, pojutrzejsze — tak!
Bella Achmadulina |
więc wizytę złożyć tam każe zwykły takt.
W moim kraju w każdym z miast pną się rusztowania,
jazgot pił, toporów stuk — jasne, co tu kryć:
to do rządów druhów mych są przygotowania...
Jak zbudują — zaraz lżej, łatwiej będzie żyć...
Кабинеты моих друзей
Что-то дождичек удач падает не часто.
Впрочем, жизнью и такой стоит дорожить.
Скоро все мои друзья выбьются в начальство,
и, наверно, мне тогда станет легче жить.
Робость давнюю свою я тогда осилю.
Как пойдут мои дела — можно не гадать:
зайду к Юре в кабинет, загляну к Фазилю,
и на сердце у меня будет благодать.
Зайду к Белле в кабинет,
Скажу: «Здравствуй, Белла!»
Скажу: «Дело у меня, помоги решить…»
Она скажет: «Ерунда, разве это дело?..»
И конечно, сразу мне станет легче жить.
Часто снятся по ночам кабинеты эти,
не сегодняшние, нет; завтрашние, да:
самовары на столе, дама на портрете…
В общем, стыдно по пути не зайти туда.
Города моей страны все в леса одеты,
звук пилы и топора трудно заглушить:
может, это для друзей строят кабинеты —
вот построят, и тогда станет легче жить.
Sława Przybylska - Gabinety
Przekład?
Przyjaciele młodych lat, przyjaciele moi
Porozganiał życia wiatr was na strony trzy
Ale kiedy słyszy się, że tam ktoś ze swoich
Poszedł w górę, pod sam szczyt, serce czule drży
Ma gabinet kumpel nasz, z którym kiedyś w ławie
Byle jak upływał czas i mijały dni
Teraz: palma, dywan, szyk, biurko - antyk prawie
Boazeria w słońcu lśni, telefony trzy
Wejdziesz, powiesz, ktoś ty jest, sekretarka grzeczna
Pocałuje w rękę cię, poprowadzi w głąb
I nasz kumpel, stary zgred, wita cię u wejścia
W fotel wciska, ściska dłoń i wyciąga szkło
"Jest koniaczek "Biełyj Aist" - kawa czy herbata?"
Audiencja mija jak przecudowny sen
W gabinetach ważą się losy tego świata
Tutaj swe znaczenie ma każde minut pięć
W naszych lasach praca wre, jak głoszą gazety
Gęsto pada cis i dąb pod naporem pił
Wyposażać trzeba wciąż nowe gabinety
W każdym głowi się swój chłop, byś ty łatwiej żył...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz