Ballada o mumii - Andrzej Waligórski

Tadeusz Chyła
Ballada o mumii


Andrzej Waligórski

Dwaj znakomici uczeni, w Gizah czy też w Chartumie,
Nałogowo spod ziemi wydobywali mumie.
Kiedyś jeden wykopał i krzyknął: - Ha, ha, ha!
Oto jest mumia chłopa, czyli mumia fellaha!

Drugi mumię otrzepał, spojrzał przez okulary:
To mumia Amenhotepa, pomyliłeś się stary!
I rzucili robotę, i zaczęli się kopsać
Krzycząc: - To Amenhotep! - Nie, poznaję Cheopsa!

Żarli się niesłychanie, już było z nimi krucho,
A wtem mumia, jak wstanie, jak ci ich huknie w ucho!
I każdemu na głowie nabiła dużą śliwkę...
Spojrzeli staruszkowie: - Ona ma rogatywkę!!!

To nie żadna pokraka w staroegipskim stylu,
To mumia krakowiaka, tu nad brzegami Nilu.
Zaczęli go odwijać, już widna głowa, szyja,
O, już zaczyna cijać: - Hej krakowiaczek ci ja!

Leżymy tu i czekamy, bośmy szumni i dumni,
Co prawda serc już nie mamy, lecz na cóż serce mumii?
A jakżeż tam w ojczyźnie, czekają na nas do dzisiaj?
Wtem, jak się nie obliźnie, o rany, ale cizia!
Brzuch wciągnął, dopiął pasa, już znika za nią w bluszczach.
Hej, starsza nasza rasa, niż się przypuszcza!

Obraz: Michał Wygrzywalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz