Fryderyk Járosy |
Piosenka wytworna
(z repertuaru Fryderyka Járosyego)
Kiedy cudzoziemiec pozostaje w obcej ziemi
i do języka chce się wziąć,
Dwóch go rzeczy uczą zwykle przed innymi
Mówić „kocham” i dobrze kląć.
Mnie starczyła jedna doba,
Żebym umiał kląć choroba,
Wtrącać psiakrew i cholera tu i tam.
A ponieważ mnie w tych słowach
Powitała polska mowa,
Dotąd dla nich sentymencik mam.
Ta „cholera” to, choroba miłe słowo,
A „choroba” ma cholera, jakiś wdzięk.
Zwłaszcza jeśli człowiek klnie już nałogowo,
Taki kwiatek ma soczystość, jędrność, dźwięk!
Jest, co komu się podoba,
Tak że tylko brać, wybierać,
Powiedzonka jak ta lala, wprost ef-ef
Dla spokojnych jest „choroba”,
Dla nerwowych jest „cholera”,
A dla chorych na żołądek jest „psiakrew’.
A każde ,z słów ma do tego cechy własne,
Swą barwę, ciężar, nerwowy szok:
„Choroby” są przeważnie ciężkie, albo jasne,
„Cholera” trafia przeważnie w bok.
Lista słówek psich jest znana:
Jest „psianoga”, jest „pies pana”,
„Psia mamusia”, i „psiakrew” i „psia kość”.
Przy „chorobie” i „cholerze” chyba każdy cos wybierze,
Jest dla wszystkich wybrednisiów dość.
Bo „cholera” to „choroba „ miłe słowo,
A „choroba” ma „ cholera” jakiś wdzięk!
Lecz gdy „cholera” działa sama (i to zdrowo) –
Przy „chorobie” dobrze dodać „żebyś pękł”.
Gdy w człowieku wściekłość wzbiera,
Gdy go dręczy coś cholera,
Gdy go, psiakrew coś, choroba, wprawia w gniew,
Nic tak życia nie umili,
Jak rąbnięcie w takiej chwili:
A choroba! A cholera! A psiakrew!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz