Aleksander Wertyński - Детский городок
Miasteczko dzieci
Tadeusz Lubelski
Wznosiły dzieci miasto nowe
Z błękitnych głazów z głębi mórz,
Dopalał się nad nimi zmierzch liliowy
I słowik w lesie milknął już.
I pierwszy rzekł: my rów tu wykopiemy,
By nikt obcy nie szkodził nam!
I tylko dla tych domy zbudujemy,
Co zostali bez tat i mam!
A drugi na to: nas jest mnóstwo, mili!
Cóż jedno miasto - dla takich mas!
A gdybyśmy tak Boga poprosili,
By do siebie przygarnął nas!
Od słońca - ognisko rozpalimy nad niebem,
Księżyc schowamy pod koc,
A Wielką Niedźwiedzicę - czarnym chlebem
Karmić będziemy co noc!
Tam są anioły! Niby ludzie, a ptaki -
Może latać nauczą nas?!
Tylko modlić się trzeba, tam zwyczaj jest taki...
A skąd na zabawę wziąć czas?
To trzeci powiedział. I dodał przestrogę:
Tych aniołów trzeba się strzec,
Już raz mi kiedyś urwały nogę -
Jak bombami zaczęły siec!...
Zapadła cisza. Słowik ją pojął,
Bo zakrztusił się nagle od łez...
A fale pianą obmyły swoją
Miasteczko dzieci, które gdzieś jest.
Miasteczko dzieci
Tadeusz Lubelski
Wznosiły dzieci miasto nowe
Z błękitnych głazów z głębi mórz,
Dopalał się nad nimi zmierzch liliowy
I słowik w lesie milknął już.
I pierwszy rzekł: my rów tu wykopiemy,
By nikt obcy nie szkodził nam!
I tylko dla tych domy zbudujemy,
Co zostali bez tat i mam!
A drugi na to: nas jest mnóstwo, mili!
Cóż jedno miasto - dla takich mas!
A gdybyśmy tak Boga poprosili,
By do siebie przygarnął nas!
Od słońca - ognisko rozpalimy nad niebem,
Księżyc schowamy pod koc,
A Wielką Niedźwiedzicę - czarnym chlebem
Karmić będziemy co noc!
Tam są anioły! Niby ludzie, a ptaki -
Może latać nauczą nas?!
Tylko modlić się trzeba, tam zwyczaj jest taki...
A skąd na zabawę wziąć czas?
To trzeci powiedział. I dodał przestrogę:
Tych aniołów trzeba się strzec,
Już raz mi kiedyś urwały nogę -
Jak bombami zaczęły siec!...
Zapadła cisza. Słowik ją pojął,
Bo zakrztusił się nagle od łez...
A fale pianą obmyły swoją
Miasteczko dzieci, które gdzieś jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz