Piosenka o mojej żonie - Aleksander Wertyński

Aleksander Wertyński
Песенка о моей жене
Piosenka o mojej żonie

Tadeusz Lubelski


Już mam dość marnotrawienia w pieśniach duszy!
Jak to miło po koncercie przyjść do domu
I wieczorem móc zanurzyć się po uszy
W czułym flircie ze swą mądrą, dobrą żoną...

I odezwać się, z uśmiechem nie załganym:
„ - Och, czyżyku, mój ty ptaszku nastroszony...
Co tam! Trochę jestem znowu zmarnowany,
Odrobinkę zbzikowany i zmęczony.

No, dość łez, dość łez, żoneczko śliczna ma!
Nie płacz, daj odpocząć oczom swym...
W naszym życiu chwila może przyszła zła,
Ale tylko raz jest Wiosna w nim!"

Żeby znieść me komedianckie zachowania,
Trzeba na to archanielskiej cierpliwości,
A przebaczać mi służbowe „zakochania" -
To już wyższej trzeba wyrozumiałości!

Więc całując biały karczek podstrzyżony,
By od grzechów swych uwagę jej odwrócić,
Momentalnie sam się robię pokrzywdzony
I zaczynam delikatnie, cicho nucić:

No, dość łez…

Przejdą lata i przez wszystkich opuszczony,
Postarzały, niepotrzebny już nikomu,
Śmieszny, brzydki i kompletnie wykończony,
Zechcę pewnie znów wieczorem przyjść do domu.

I odezwę się z uśmiechem podrabianym:
„ - Witaj, ptaszku, mój czyżyku ulubiony...
Co tam! Troszkę jestem znowu zmarnowany,
Zapomniany, schorowany i zmęczony.

No, dość łez…

Piosenka jest dedykowana pierwszej żonie Aleksandra, Raisie (Rachil), którą poznał podczas występów w Sopocie, ale nigdzie nie znalazłam jej zdjęcia, więc zamieściłam fotografię Lidii Wertyńskiej, drugiej żony Artysty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz