Szalony kataryniarz - Aleksander Wertyński

Crazy Organ-Grinder
Aleksander Wertyński
Сумасшедший шарманщик
Szalony kataryniarz

Tadeusz Lubelski

Monotonnie nakręca katarynkę pod oknem,
Po czym śpiewa przeciągle, o tym samym co dnia.
Stare niebo Izy leje, w deszczu małpka wciąż moknie,
Podstarzała aktorka, którą nuży już gra.

Ty żałosny pajacu, komediancie zmęczony,
Marcel Gillis
Po co duszę obnażać? Nie wiesz nawet, co wstyd!
Zamilcz więc, zamilcz więc, senny grajku szalony,
Pieśni tej nie powinien już znać więcej nikt, więcej nikt!

Pędzi glob opętany po bezkresnym wszechświecie,
Przyczepione robaczki wirują wraz z nim,
I miotają się, kręcą, śmiesznie brzęczą, aż wreszcie,
Nie pojąwszy niczego, znikają jak dym.

A wysoko, gdzieś tam - Wielki Mag doświadczony
Z tych robaczków zdmuchuje rok za rokiem, jak kurz...
Zamilcz więc, zamilcz więc, senny grajku szalony,
Trzeba lepiej zapomnieć tę pieśń odtąd już, odtąd już!

My, ot - liście jesienne, przez burzę zerwane,
Byle wiatr w te i wewte przegania wciąż nas...
Kto nam drogę pokaże - schodzonym, znękanym,
Do Królestwa, gdzie w końcu zatrzyma się czas?

Czy to Mesjasz nadejdzie? Czy łgarz nieproszony,
Który raju nie wskaże wszak nam ani rusz?
Zamilcz więc, zmilcz więc, senny grajku szalony!
My będziemy pamiętać tę pieśń zawsze już, zawsze już!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz