Harold Braul |
Sezonowi muzykanci
Tadeusz Lubelski
Świat rozstaje się z umarłym latem...
Cisza służy do mszy żałobnej.
Wdowa - jesień składa wieńce i kwiaty
Na każdej mogile - klombie.
Także knieja ucichła, oczywiście,
W złotych gąszczach już jest po koncercie.
Na tournee się rozjeżdżają artyści,
Wieczni piewcy miłości i śmierci.
Odlatują żurawie do Egiptu,
A jaskółki znów na Honolulu,
Zaś rudziki odfrunęły jeszcze w lipcu,
By dać serię koncertów w Kabulu.
A słowiki się szykują do Sorrento,
Tam rozwiną swoje fioritury,
Zreperują chore instrumenty
I przerobią z maestro partytury.
Sam Stworzyciel przydziela angaże
Lekkomyślnym sezonowym muzykantom,
Zabłąkanym zawsze drogę wskaże,
Zapobiega protekcjom i kantom.
Tylko ja zostanę na peronie,
By pomachać im ręką omdlałą.
Trzeba było mi wcześniej przypomnieć!
Ja bym z wami..., i duszą i ciałem...
Po cóż zresztą mi ciało tutaj,
W tym słonecznym martwym grajdole...
A i dusza, samotnością zatruta,
Z każdym dniem pustoszeje powoli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz