Mastroianni mojej ulicy - Jonasz Kofta


Anna Prucnal
Mastroianni mojej ulicy


Jonasz Kofta

Mastroianni mojej ulicy
Nigdy nie wstaje przed dwunastą
Jak mu drobne zostały, to je liczy
A potem wychodzi "na miasto"
Pochodzi, pochodzi, usiądzie
W kawiarni na sporta czy kawę
Jak mu się wydaje, że błądzi
To życie zaczyna być ciekawe

Jaki jest, taki jest
Po trzydziestce, jeszcze szczeniak
Duży pies - smutny pies
Tak w sam raz do pocieszenia
Gdzie masz panią, kochanie?
Gdzieś się zerwał ze smyczy?
Mastroianni mojej ulicy

Mastroianni mojej ulicy
Codziennie czyści zęby pastą
Uśmiecha się do lustra, wszystkie liczy
A potem wychodzi "na miasto"
Pochodzi, pochodzi, wypije
Dwa szybkie - nie wstrząśnie się nawet
Jak mu się wydaje, że żyje
To życie zaczyna być ciekawe

Jaki jest, taki jest
Po trzydziestce się nie zmienia
Duży pies, smutny pies
Tak w sam raz do pocieszenia
Jak go dobrze pocieszyć
Może stać go na wyczyn?
Mastroianni mojej ulicy

Mastroianni mojej ulicy
Miał przed sobą przyszłość jasną
Do zrobienia w tym życiu parę rzeczy
Niestety - wyszedł "na miasto"
Gdzieś odszedł, gdzieś poszedł, nie zdążył
A może się później obudził?
Coś mu się zdawało, a potem przestało
A potem stracił wiarę w ludzi

Jaki jest, taki jest
Po trzydziestce ciut wyleniał
Duży pies, smutny pies
Tak w sam raz do pocieszenia
Chodź, kochanie do pani!
Dla mnie możesz być niczym
Zagubiony, nieogolony
Mastroianni mojej ulicy

Fot. Anna Prucnal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz