Otwieram oczy - Dorota Czupkiewicz


Jerzy Satanowski
Otwieram oczy

Dorota Czupkiewicz

Otwieram oczy,
A rano w zimie
To rzecz niełatwa.
Dźwigam się z nocy,
Stąpam po linie,
Byle do światła.

Podnoszę rękę,
Odgarniam chmury
Jak przywidzenia.
Zakładam sweter,
Przenoszę góry,
Bieg zdarzeń zmieniam.

Zmieniam bieg zdarzeń,
Kiedy śnieg strącam z gałęzi świerku,
Gdy z przyjaciółmi stoję przy barze,
Kocham bez lęku.

Wiele się zdarzy,
Bo będą świty do obudzenia,
Bo ciągle czytać chcę nowe twarze,
Pełen zdziwienia.

Otwieram okno
I nagle Ziemia
Rusza do słońca.
Więc się przedzieram
Z nią przez gąszcz cienia.
Deszcz, śnieg roztrącam.

Zrzucam pancerze
Dziwnego kroju
- świt już nie rani.
Teraz w to wierzę,
Bo w mym pokoju
Pachnie jabłkami.

Pachnie jabłkami.
Wstaję i idę w piękne nieznane.
Rzeźbię, maluję świat spojrzeniami,
Wierzę w przemianę

Z kropli jest rzeka,
Z okruchów ciepła - drzewo i owoc,
A z moich pragnień - droga daleka.
Więc idę. Idę. Idę.
Masz moje słowo.

Obrazy: Rafał Olbiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz