Wiesław Michnikowski
Okropny despota
Jeremi Przybora
Je me sens dans mes... si despote,
Taką moc despotycznych mam sił,
Że jak chcę to z miejsca rozgniotę
Cały świat ten na miazgę i pył.
Kiedy straszna namiętność mną miota
To w szatana zamieniam się wprost!
Bo ja jestem okropny despota,
Chociaż tak niepozorny na wzrost.
Od kiedy opatrzność podniosła swój paluch
Wskazując mnie,
Na piękną płeć widok mój, choć ze mnie maluch,
Nie działa źle.
Faktycznie – mam wzrostu coś metr najwyżej
Pięćdziesiąt sześć.
Lecz to jest mój magnez, więc przysuń się bliżej
I pieść mnie, pieść!
Ja chcę być pieszczoch twój, taki mali,
Możesz wziąć mnie na ręce i nieść.
Lecz co widzę? Mam zniknąć w oddali!
Mam ukłonić się tylko i cześć?!
No bo ty słabość masz do drągali,
A jak na mnie popatrzysz, to w śmiech!
A ja co – czuję się taki mali!
I to jest historyczny mój pech.
Dziwicie się czemu odczuwam jak ranę
Mały mój wzrost.
Choć wiem, że geniuszem mi zostać pisane
Ogromnym wprost.
Ach! To są złudzenia, bo pomaleć muszę
Za ileś lat.
Gdy, więksi daleko ode mnie geniusze,
Ujarzmią świat.
Przy nich ja będę znów taki mali,
Mikroskopijny jak pchła.
Widzę ich jak w swe łapy dostali
Jeszcze więcej obszarów niż ja.
Widzę ich jak tam narozrabiali
W takiej skali, że na jej tle –
Jestem dziś wobec nich taki mali.
Taki napek, maciupki.
No nie?!
Na fot. Wiesław Michnikowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz