Piosenka vedetty - Jerzy Jurandot


Irena Santor, Halina Frąckowiak
Piosenka vedetty

Jerzy Jurandot

Mój przyjacielu, no nie masz pojęcia
Jak męczą te wszystkie wytworne przyjęcia
Śniadania, obiady, bankiety „na cześć”
Wciąż jeść tylko trzeba i jeść

A gdy się jest sławną vedettą paryską
Odmówić nie można, reklama to wszystko
Więc prosto z bankietu znów pędzisz na gwałt
Bo gdzieś w ambasadzie jest raut

Nic czasu dla siebie, bo wstajesz w południe
I zaraz jest masaż – od tego się chudnie
A potem godzinę najmniej - makijaż
Bo twoim majątkiem jest twarz

A potem wywiady, wywiady i zdjęcia
Nad rolą, nad książką, przy różnych zajęciach
Na jachcie, na koniu, w ubraniu i bez
Twój dom, twój samochód, twój pies

Nim przejrzysz stos listów miłosnych, już pora
W samochód, by zdążyć na czas do Diora
Sześć sukien, dwa futra, przymiarka więc trwa
I znowu minęło pół dnia

A potem wernisaż, a potem opera
Bo właśnie w operze galowa premiera
Czy może cię nie być? Nie może – no skąd
Jeżeli jest cały beau monde

A jeszcze samochód, na znak, że masz dochód
Wymieniać znów trzeba na lepszy samochód
W niedzielę nie pospać, lecz gnać do Trouville
Bo taki jest fason i styl

Jak widać kariera vedetty niestety
Ma szereg usterek, nie same zalety
Lecz cóż, w imię sztuki, by wznosić ją wzwyż
Bez skargi dźwigamy nasz krzyż

Przygoda z piosenką - 1968

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz