Już mi raz zabrali Wilno - Feliks Konarski
Halina Kunicka
Już mi raz zabrali Wilno
Feliks Konarski
Powiedział mi pan, proszę pana,
Przedwczoraj, przypadkiem w rozmowie,
Że ma pan już dość tych piosenek,
Tych piosenek o Wilnie i Lwowie,
Że to wspomnienie zbyt boli
I czas skończyć raz z tą udręką.
Być może... A czy pan mi pozwoli,
Że na to odpowiem piosenką?
Już mi raz zabrali Wilno,
Już mi raz zabrali Lwów,
Ale z serca mi nie wyrwą
Moich dwóch najmilszych słów!
Odebrali mi już sporo
Z moich snów i z naszych serc,
Lecz tęsknoty nie zabiorą,
Bo tęsknota we mnie jest!
Być może, że pan mnie zrozumie,
I myślę, że pan mi wybaczy,
Bo ja już inaczej nie umiem,
Bo ja nie potrafię inaczej.
Pan patrzy realnie na wszystko,
A ja zamknę oczy czasami
I Lwów mam przed sobą tak blisko,
I Wilno mam tuż przed oczami...
Fot. Wilno 2009 - Hanka O.
List do Chopina
Igor Kochanowski
Tłum. Wiktor Maksymkin
Gdy gaśnie dzień wśród mazowieckich pól
Spowita w blask i cień przychodzę tu
Witają mnie szelesty bujnych traw
Porosły trzciną staw w wieczornej mgle
I słyszę w krąg, jak wiatr na liściach drga
Znajomy każdy ton i bliski od lat
Od białych brzóz i rosochatych wierzb
Melodia płynie tu, by zginąć gdzieś
Zapada noc, zbudziła roje gwiazd
A liść w brylantach ros srebrzyście drga
Nim pójdę stąd na jawie roję sny
Oczarowana grą z minionych dni
I śpiewam pieśń co twoją nutą brzmi
W niej moje serce jest, w niej radość i łzy
Gdy zgaśnie dzień wśród mazowieckich pól
Spowita w blask i cień przychodzę tu
Gdy zgaśnie dzień wśród mazowieckich pól
Spowita w blask i cień przychodzę tu
Nim pójdę stąd na jawie roję sny
Oczarowana grą z minionych dni
Anna Kierkosz
Gdy wieczny zmierzch
Zapadnie na mój świat
Zmieniając światło w cień
Nadejdziesz ty
Szelestem nut
O dłonie muśniesz me
Wyłonisz się jak walc
Z wieczornej mgły
Usłyszę znów
Tę wiosny cichą grę
Co z wiatrem młodych lat
Przepływa jak sny
I dźwięków tych
Klarowny, czysty wdzięk
Tak bliski będzie mi
Jak w tamte dni
I przyjdzie noc
Z zasnutych zmierzchem łąk
W suszonych płatkach róż
Zagości wiatr
I choć mój świat
I mnie zabierzesz stąd
My wciąż w muzyce tej
Będziemy trwać
Gdzieś w sercu mym
Ten koncert ciągle brzmi
W nim radość smutek i
W nim miłość i sny
Gdy wieczny zmierzch
Zapadnie na mój świat
Zmieniając światło w cień
Nadejdziesz ty
A z tobą świt
Z rozsłonecznionych łąk
A z tobą w błękit róż
Schowany wiatr...
Tłum. Wiktor Maksymkin
Gdy gaśnie dzień wśród mazowieckich pól
Spowita w blask i cień przychodzę tu
Witają mnie szelesty bujnych traw
Porosły trzciną staw w wieczornej mgle
I słyszę w krąg, jak wiatr na liściach drga
Znajomy każdy ton i bliski od lat
Od białych brzóz i rosochatych wierzb
Melodia płynie tu, by zginąć gdzieś
Zapada noc, zbudziła roje gwiazd
A liść w brylantach ros srebrzyście drga
Nim pójdę stąd na jawie roję sny
Oczarowana grą z minionych dni
I śpiewam pieśń co twoją nutą brzmi
W niej moje serce jest, w niej radość i łzy
Gdy zgaśnie dzień wśród mazowieckich pól
Spowita w blask i cień przychodzę tu
Gdy zgaśnie dzień wśród mazowieckich pól
Spowita w blask i cień przychodzę tu
Nim pójdę stąd na jawie roję sny
Oczarowana grą z minionych dni
Anna Kierkosz
Gdy wieczny zmierzch
Zapadnie na mój świat
Zmieniając światło w cień
Nadejdziesz ty
Szelestem nut
O dłonie muśniesz me
Wyłonisz się jak walc
Z wieczornej mgły
Usłyszę znów
Tę wiosny cichą grę
Co z wiatrem młodych lat
Przepływa jak sny
I dźwięków tych
Klarowny, czysty wdzięk
Tak bliski będzie mi
Jak w tamte dni
I przyjdzie noc
Z zasnutych zmierzchem łąk
W suszonych płatkach róż
Zagości wiatr
I choć mój świat
I mnie zabierzesz stąd
My wciąż w muzyce tej
Będziemy trwać
Gdzieś w sercu mym
Ten koncert ciągle brzmi
W nim radość smutek i
W nim miłość i sny
Gdy wieczny zmierzch
Zapadnie na mój świat
Zmieniając światło w cień
Nadejdziesz ty
A z tobą świt
Z rozsłonecznionych łąk
A z tobą w błękit róż
Schowany wiatr...
Labels:
Bojadżijew,
Gerhartz D.,
German,
Imiona,
Listy,
Maksymkin,
Po polsku
I znowu płyną statki w nowy rejs
Marija Pachomienko - Опять плывут куда-то корабли
Anna German - I znowu płyną statki w nowy rejs
Inna Kaszeżewa - Henryk Hubert
Drzemie port, a statkom się śni
Dalekich mórz blask, portowy szum miast
Im tęskno iść w świat, tak samo jak mnie
I brzmi syren zew: "Już czas, już czas!"
I znowu staję tu, gdzie ziemi kres
I znowu idą statki w nowy rejs
I znowu mknie przez tajgę leśny wóz
Unosząc mgły i uśmiech białych brzóz
Tajga śpi, zastyga w niej czas
A w ciszy gdzieś gra to echo, to ptak
Ogromny jest las, zielony jest las
Jak twych oczu blask, jak morski szlak
I znowu staję tu, gdzie ziemi kres...
Tobie chcę na jawie się śnić
Być dalą twych dróg, zielenią twych dróg
I już nie we śnie przytulić cię dziś
Chcę, byś moją dłoń znów ująć mógł...
Deszczem, zawieją - Andrzej Tylczyński
Anna German
Deszczem, zawieją
Andrzej Tylczyński
Deszczem, zawieją przeleci obok nas
Słońca czerwienią zaglądnie pod nasz dach
Smutkiem zastuka do drzwi przymkniętych wpół
Ona - tęsknota, władczyni wszystkich dróg
Deszczem, zawieją przypomni dobre dni
Słońca promieniem, księżycem - tylko tym
W Tokio, w Paryżu czy w Rio, gdzie tylko świat
Tam tęsknota ci przypomni kraj
Błękitne chabry i maki czerwone
Pogodne niebo i morze wzburzone
Dalekie domy, znajomą rzekę
Rodzinne strony, kochane
Noc, która ześle ci sen
Brzaskiem cię zbudzi, a z dniem
Deszczem, zawieją ucieszysz nawet się
Z deszczem, z zawieją odmienisz życia bieg
Zewsząd powrócisz jak tramp najgorszą z łajb
Gdy tęsknota ci przypomni kraj
Deszczem, zawieją ucieszyć można się,
Z deszczem, z zawieją odmienić życia bieg
Zewsząd powrócisz jak tramp najgorszą z łajb
Gdy tęsknota ci przypomni kraj
Obraz: Janis Goodman
Va banque - Jonasz Kofta
Anna German - Va banque
Jonasz Kofta
Moja gwiazda świeci
Wyjdę jej naprzeciw - tam
Gdzie zobaczę cię pewnego dnia
Już mnie nie ominiesz
Odkąd twoje imię znam
Jeśli grać w tę grę, to grać va banque
Przecież do stracenia tylko siebie mam
Do wygrania - cały piękny świat
Moja gwiazda świeci
Wyjdę jej naprzeciw - mam
O swą miłość grać najlepszą z kart
Grać va banque
Jesteśmy jak rzucona kula
Na ruletę wirujących dni
Może nam się tylko śni ten czas
Cokolwiek ma się zdarzyć, niech się zdarzy
Żadnych marzeń, pustych zdań
W miłość zawsze trzeba grać va banque...
Zaryzykuj choć raz - Janusz Minkiewicz
Anna German
Zaryzykuj choć raz
Janusz Minkiewicz
Zaryzykuj choć raz
Zaryzykuj dziś ze mną
Zamknij oczy, już czas
Zagrać śmiało i w ciemno
Ciemno, wieczór już zgasł
I noc wróży bezsenną
W naszej grze nie mów pas
Zaryzykuj dziś ze mną
Zaryzykuj, w tej grze
Nie należy marudzić do rana
Bo i ciebie, i mnie
Może spotkać największa wygrana
Nie graj ze mną na czas
Zegar tyka i tyka
Zaryzykuj choć raz
Zaryzykuj ten raz
Bo na drugi już raz
Może nie być żadnego ryzyka
Patrzysz na mnie z taką tremą
Jakby tu o życie szło
I uważasz, Bóg wie czemu
Że ci grozi Bóg wie co
Zaryzykuj choć raz
A ty kryjesz się w cieniu
Chcesz wziąć nogi za pas
Duszę masz na ramieniu
Zaryzykuj i zdejm
Z twarzy maskę kamienną
Już godzinę najmniej
Przekomarzasz się ze mną
Na sekundę, na ćwierć
Przerwij fumy i fochy, i targi
Pomyśl: Raz kozie śmierć
I do ust moich przybliż swe wargi
I po strachu - no cóż
Serce mocniej ci pika
Oblatywał cię tchórz
Ale teraz wiesz już
Ale teraz wiesz już
Że nie było zbytniego ryzyka
Obrazy: John Fernie
Świat - Leopold Staff
Stanisław Sojka - Świat
Leopold Staff
Nie tracić ani chwili na wieki gasnącej!
Co krok zdejmuje podziw i ogarnia trwoga!
Świat, tak bliski a obcy, jest zdumiewający,
Jak dla dziecka w kołysce jego własna noga!
W każdym miejscu i czasie głód wnętrze przeszywa!
Wpijać się, wsysać, wżerać, wchłonąć, wykorzystać!
Żądza nieustępliwa, rozkosz zapalczywa:
Tutaj żyć, tutaj umrzeć i tutaj zmartwychwstać!
Ani chwili wytchnienia! Praca sercem, głową:
Wszystko się z sobą stapia i w siebie przecieka,
W wysiłku, w trudzie, w męce, ciągle i na nowo
Człowiek uczy się Boga, a Bóg znów człowieka.
Fot. Leopold Staff
Leopold Staff
Nie tracić ani chwili na wieki gasnącej!
Co krok zdejmuje podziw i ogarnia trwoga!
Świat, tak bliski a obcy, jest zdumiewający,
Jak dla dziecka w kołysce jego własna noga!
W każdym miejscu i czasie głód wnętrze przeszywa!
Wpijać się, wsysać, wżerać, wchłonąć, wykorzystać!
Żądza nieustępliwa, rozkosz zapalczywa:
Tutaj żyć, tutaj umrzeć i tutaj zmartwychwstać!
Ani chwili wytchnienia! Praca sercem, głową:
Wszystko się z sobą stapia i w siebie przecieka,
W wysiłku, w trudzie, w męce, ciągle i na nowo
Człowiek uczy się Boga, a Bóg znów człowieka.
Fot. Leopold Staff
Ballada o nocy zakochanej - Tadeusz Nowak
Tadeusz Nowak
Ballada o nocy zakochanej
Jak kot puszysty noc się łasi
do rąk nad ciepłą miską mleka
i jabłka zrywa w drżącym sadzie,
który po tysiąc razy usta
pozdrawia szeptem słodkich wisien.
Do okien księżyc światłem stuka
i gwiazdy w kojcu nieba mruczą
balladę dzieciom, które uśpił
w kołyskach szept osiczyn.
I tylko chłopiec w trwodze wichru
nad modrą rzeką w nocy czuwa,
aby nie wygasł w hutach ogień
zdławiony stali burzą.
A noc się zakochała w sadach,
w pochyłych gruszach i jabłoniach,
wśród których starzy cicho radzą
i chłopcy grają na harmoniach.
Do wtóru chłopcom sadu flety
grały pod rytm oberka
i drżał w warkoczach dziewcząt wieczór,
gdy księżyc z gruszy zerkał.
Ballada o nocy zakochanej
Jak kot puszysty noc się łasi
do rąk nad ciepłą miską mleka
i jabłka zrywa w drżącym sadzie,
który po tysiąc razy usta
pozdrawia szeptem słodkich wisien.
Do okien księżyc światłem stuka
i gwiazdy w kojcu nieba mruczą
balladę dzieciom, które uśpił
w kołyskach szept osiczyn.
I tylko chłopiec w trwodze wichru
nad modrą rzeką w nocy czuwa,
aby nie wygasł w hutach ogień
zdławiony stali burzą.
A noc się zakochała w sadach,
w pochyłych gruszach i jabłoniach,
wśród których starzy cicho radzą
i chłopcy grają na harmoniach.
Do wtóru chłopcom sadu flety
grały pod rytm oberka
i drżał w warkoczach dziewcząt wieczór,
gdy księżyc z gruszy zerkał.
Psalm o lecie - Tadeusz Nowak
Tadeusz Nowak
Psalm o lecie
Przyszło do nas ze stepu to słowiańskie lato
białą laską upału prowadzące w zieleń
Mrówce psu czy też wołu podziękować za to
że się toczy przez pole kołacz coraz śmielej
Z tym kołaczem pod pachą uciekamy w brzozy
skąd chłód dymi i sen się rozlewa szeroko
gdzie we wstążkach weselnych chodzą dzikie kozy
i powieka zasłania Opatrzności oko
Tam o zmierzchu z nas wszystkich kościółki wychodzą
i cmentarze od wieków noszone cierpliwie
i nasz zmarły się czerni stokrotnie jagodą
i jest z nami tak cierpko jak w ustach igliwie
I jest z nami jest z nami i w lesie i w lecie
takie są bowiem lata i lasu pożytki
zanim brzoza w twój warkocz żółty liść zaplecie
zanim pająk do babiej przywiąże się nitki
Psalm polny - Tadeusz Nowak
Tadeusz Nowak
Psalm polny
Piszę psalm w polu Przekwitają zboża
i pachnie trawą skoszoną przed jutrznią
Kropla po kropli ścieka rosa z noża
Ukrzyżowany podparty jest włócznią
Tylko pies w niebo zapatrzony z budy
na pewno słyszy inny świat i szczeka
choć przez to ciało jak wiatyk chudy
prócz paru kostek nie widać człowieka
tylko te pióra sypiące się z siana
na wodę ledwie z brzegu opierzoną
świadczą że wieś się przed kimś aż do rana
modliła pacierz osłaniając bronią
Jedynie głupek któremu się marzy
odpust i w mircie Magdalena święta
tuli jak dawniej łeb do końskiej twarzy
szepcząc o biedo moja niepojęta
Piszę psalm w polu Schnie na polu siano
I konie wodę stojąc w rzece piją
Już teraz we wsi nikogo nie zranią
Głupek i psalm mój zasłania się lilią
Obraz: Jules Bastien-Lepage
Psalm polny
Piszę psalm w polu Przekwitają zboża
i pachnie trawą skoszoną przed jutrznią
Kropla po kropli ścieka rosa z noża
Ukrzyżowany podparty jest włócznią
Tylko pies w niebo zapatrzony z budy
na pewno słyszy inny świat i szczeka
choć przez to ciało jak wiatyk chudy
prócz paru kostek nie widać człowieka
tylko te pióra sypiące się z siana
na wodę ledwie z brzegu opierzoną
świadczą że wieś się przed kimś aż do rana
modliła pacierz osłaniając bronią
Jedynie głupek któremu się marzy
odpust i w mircie Magdalena święta
tuli jak dawniej łeb do końskiej twarzy
szepcząc o biedo moja niepojęta
Piszę psalm w polu Schnie na polu siano
I konie wodę stojąc w rzece piją
Już teraz we wsi nikogo nie zranią
Głupek i psalm mój zasłania się lilią
Obraz: Jules Bastien-Lepage
Psalm zaręczynowy - Tadeusz Nowak
Przemysław Gintrowski
Psalm zaręczynowy
Tadeusz Nowak
Kocham Cię rzekła biała koniczyna
kocham Cię rzekła koniczynie kosa
Napij się ze mną porannego wina
wypij do kropli majowe niebiosa
A po tym pieścić będziemy się czule
i zwierzać słodsze od snu tajemnice
i wchodzić w miodem zakapane ule
i dawno zmarłe ujeżdżać konnice
A kiedy lepcy od rosy i miodu
wrócimy znowu w uchyloną zorzę
ty się przytulisz do mojego chłodu
ja się w śnie twoim dziewiczym położę
I szepnie ziele i trawa po trawie
pająk po żuku i pszczoła po trzmielu
ze ci pierścionek już niedługo sprawię
a ty mi zemrzesz zaraz po weselu
Czemu truchlejesz biała koniczyno
i ślubne suknie zrzucając uciekasz
To miód tak szumi i poranne wino
i nikt prócz trawy psiej na nas nie szczeka
Subskrybuj:
Posty (Atom)