Piotr Fronczewski
Bezradnie znów do domu wracam
Bezradnie znów do domu wracam,
Gdzie mi przeminął czasu szmat,
I w przerażeniu klucz obracam
Od czterech zim i pięciu lat.
I widzę w kącie piec zielony
I puszkę kawy Maxwell House
Strzępy wakacji oddalonych
Jak odgłos dzwonka z wielkich pauz.
Nad łóżkiem jeleń, choć umarły
Niezmiennie patrzy w szary koc
Na półkach kubki złe jak karły
Pod oknem stolik – drzewa kloc.
Przy lampie ćma się tłucze wściekle
Prawnuczka ćmy co znała mnie,
A ja już nie wiem czy mi w piekle
Tak gorzko będzie i tak źle.
Na sprzęty patrzę zbyt znajome
I widzę jak tu wszystko gra,
Jakie to świetnie uzbrojone,
Jakie to mocne nerwy ma.
Nic nie umarło, hejże-ha!
Niemęska łza zasycha w gardle.
Przedmioty żyją, tylko ja,
To tylko ja umarłem.
Agnieszka Osiecka
Apetyt na czereśnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz