Zielony karnawał. Wieczór VII - 1961
Kuplety
I znów z wami się, kochani, spotykamy,
by wypełnić Kabaretu siódme ramy
i zapewnić was, wąchając perskie bzy,
że stęsknili się za wami jak te psy –
Starsi Panowie, Starsi Panowie,
Starsi Panowie dwaj!
Już szron na głowie,
już nie to zdrowie,
a w sercu – ciągle maj!
Na zielony zapraszamy was karnawał,
pełni tremy, czy się uda nam zabawa…
Bo choć prochu nie szczędzimy do tej gry,
Pan Bóg kule nosi, gdy strzelamy my –
Starsi Panowie…
My stoimy z przyjacielem na pozycji,
by nie strzelać, kiedy brak nam amunicji,
a że długo ją zbieramy nieraz dość,
to wybaczcie nam, kochani, bo psiakość …
Ballada o doktorze Praszczadku
Pieśń o wiośnie i lecie
Ostatni zdun
Bo we mnie jest sex
O, moje solo
Kuplety
I znów z wami się, kochani, spotykamy,
by wypełnić Kabaretu siódme ramy
i zapewnić was, wąchając perskie bzy,
że stęsknili się za wami jak te psy –
Starsi Panowie, Starsi Panowie,
Starsi Panowie dwaj!
Już szron na głowie,
już nie to zdrowie,
a w sercu – ciągle maj!
Na zielony zapraszamy was karnawał,
pełni tremy, czy się uda nam zabawa…
Bo choć prochu nie szczędzimy do tej gry,
Pan Bóg kule nosi, gdy strzelamy my –
Starsi Panowie…
My stoimy z przyjacielem na pozycji,
by nie strzelać, kiedy brak nam amunicji,
a że długo ją zbieramy nieraz dość,
to wybaczcie nam, kochani, bo psiakość …
Ballada o doktorze Praszczadku
Pieśń o wiośnie i lecie
Ostatni zdun
Bo we mnie jest sex
O, moje solo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz