Samba z kalendarza
Wojciech Młynarski
Sylwester już był,
gdy ciebie poznałam,
a luty się skrzył,
gdy cię pokochałam,
A marzec nas wziął
w objęcia wiosenne,
gdyś szeptał, że żyć
nie umiesz beze mnie.
Świat się śmiał, a ja
na temat tych zdarzeń
zapisałam w kalendarzu
bez liku słów i nut.
Gdyś w kwietniową noc
ponawiał zaklęcia
i maj, kiedy bez
przyniosłeś w objęciach,
czerwcowy świt, słoneczny tak
i dojrzały lipca smak.
I myślałam wciąż,
czy wiosna, czy zima,
czy to będzie trwać,
czy to się utrzyma
i czy mi szczerą prawdę dziś
akacjowy mówi liść?
Tymczasem jak tchórz
pojawił się sierpień,
październik jak nóż
przysporzył mi cierpień
I czas głuchy był
na słowa i listy,
jak listopad zły
i jak grudzień mglisty.
A gdy pierwszy raz
zakpiłeś z mych marzeń,
wykreśliłam z kalendarza
każde z miłości słów…
Lecz wykreślić nut
już nie potrafiłam
i tak samba się zrodziła
z kalendarzowych nut…
2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz