Samba z kalendarza - Wojciech Mlynarski

Dorota Miśkiewicz
Samba z kalendarza

Wojciech Młynarski

Sylwester już był,
gdy ciebie poznałam,
a luty się skrzył,
gdy cię pokochałam,

A marzec nas wziął
w objęcia wiosenne,
gdyś szeptał, że żyć
nie umiesz beze mnie.

Świat się śmiał, a ja
na temat tych zdarzeń
zapisałam w kalendarzu
bez liku słów i nut.

Gdyś w kwietniową noc
ponawiał zaklęcia
i maj, kiedy bez
przyniosłeś w objęciach,
czerwcowy świt, słoneczny tak
i dojrzały lipca smak.

I myślałam wciąż,
czy wiosna, czy zima,
czy to będzie trwać,
czy to się utrzyma
i czy mi szczerą prawdę dziś
akacjowy mówi liść?

Tymczasem jak tchórz
pojawił się sierpień,
październik jak nóż
przysporzył mi cierpień

I czas głuchy był
na słowa i listy,
jak listopad zły
i jak grudzień mglisty.

A gdy pierwszy raz
zakpiłeś z mych marzeń,
wykreśliłam z kalendarza
każde z miłości słów…

Lecz wykreślić nut
już nie potrafiłam
i tak samba się zrodziła
z kalendarzowych nut…

2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz