Jonasz Kofta - Wygnanie z raju
Ziemio, ziemio do której nie wrócę
Ziemio pierwszej miłości
Pewnie cię bardzo zasmucę
Swoją nieobecnością
Będziesz samotny ogrodzie
Bez niej, beze mnie
Oślepły o wieczornym chłodzie
Już w moich oknach ciemno, ciemniej
Wesoły, złotooki chwast
Zatańczy sam na twoich ścieżkach
Ogrodzie, zapamiętaj nas
Już w moim domu nikt nie mieszka
Kto spłoszył te zielone ptaki
Uderzył skrzydła mokrym liściem
Twarz, gdy przedzieram się przez krzaki
Agresty wiszą uroczyście
Kto wolność dał dzikiemu winu
By oszalało w gestów gęstwę
Dzieciństwa namiot porozpina
By przypomniał, za czym tęsknię
Tu zostaniemy już na zawsze
Zamiast Ikara spadnie jabłko
I do wieczności się potoczy
Będziemy sobie patrzeć w oczy
Jesieni przysłonięte grzywą
A kiedy nam ta chwila umknie
Wtedy oparzę cię pokrzywą
W usta, chłopięcym pocałunkiem
W tym mieście ja się zwę – przechodzień
Ona odeszła dawno temu
Będziesz samotny, mój ogrodzie
Bo tam nie wraca się samemu
Ziemio, do której nie wrócę
Pozostań ziemią niczyją
Ogrodzie moich zasmuceń
Niech obcy gdzie indziej żyją
Niech drzewa twoje dziczeją
Niech cierpną twoje owoce
Trawa zarasta ścieżki, nadzieje
Świty, wieczory i noce...
Ziemio, ziemio do której nie wrócę
Ziemio pierwszej miłości
Pewnie cię bardzo zasmucę
Swoją nieobecnością
Będziesz samotny ogrodzie
Bez niej, beze mnie
Oślepły o wieczornym chłodzie
Już w moich oknach ciemno, ciemniej
Wesoły, złotooki chwast
Zatańczy sam na twoich ścieżkach
Ogrodzie, zapamiętaj nas
Już w moim domu nikt nie mieszka
Kto spłoszył te zielone ptaki
Uderzył skrzydła mokrym liściem
Twarz, gdy przedzieram się przez krzaki
Agresty wiszą uroczyście
Kto wolność dał dzikiemu winu
By oszalało w gestów gęstwę
Dzieciństwa namiot porozpina
By przypomniał, za czym tęsknię
Tu zostaniemy już na zawsze
Zamiast Ikara spadnie jabłko
I do wieczności się potoczy
Będziemy sobie patrzeć w oczy
Jesieni przysłonięte grzywą
A kiedy nam ta chwila umknie
Wtedy oparzę cię pokrzywą
W usta, chłopięcym pocałunkiem
W tym mieście ja się zwę – przechodzień
Ona odeszła dawno temu
Będziesz samotny, mój ogrodzie
Bo tam nie wraca się samemu
Ziemio, do której nie wrócę
Pozostań ziemią niczyją
Ogrodzie moich zasmuceń
Niech obcy gdzie indziej żyją
Niech drzewa twoje dziczeją
Niech cierpną twoje owoce
Trawa zarasta ścieżki, nadzieje
Świty, wieczory i noce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz