Stanisław Grzesiuk
Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka
Albert Harris
Alejami, wycackany, szedł se jakiś gość
Facjata niby owszem, może być
Nagle potknął się o kamień rycząc - och, psiakość
Jak oni mogą w tej Warszawie żyć
I ciut nie zalała mnie zła krew
Więc go na perłowo w tenże śpiew
Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka
Albert Harris
Alejami, wycackany, szedł se jakiś gość
Facjata niby owszem, może być
Nagle potknął się o kamień rycząc - och, psiakość
Jak oni mogą w tej Warszawie żyć
I ciut nie zalała mnie zła krew
Więc go na perłowo w tenże śpiew
Nie bądź za cwany, w Unrę odziany
To może mieć dla ciebie skutek opłakany
Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka
Który by mógł go wziąć pod bajer lub pod pic
Możesz mnie chamem zwać, możesz mi w mordę dać
Lecz od stolicy wont, bo krew się będzie lać
Wiec znakiem tego, nie bądź lebiegą
Przyhamuj buzię i nie gadaj więcej nic
Jeden był specjalnie na Warszawę straszny pies
Już mówił nawet: „Warschau ist kaputt!"
Lecz pomylił się łachudra, rozczarował fest
I próżny był majchrowy jego trud
Mówić nawet nie potrafię, ach
I dzisiaj mu śpiewamy tak
Chciałeś być cwany, w ząbek czesany
To teraz gnijesz, draniu, w błocie pochowany
My, Warszawiacy, jesteśmy tacy
Kto nam na odcisk, to już pisz pan: zimny trup
I niechaj każdy wie, kto na nas szarpnie się
To mu to zaraz bokiem wyjdzie, może nie
Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka
Chcesz z nami zacząć to se przedtem trumnę kup
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz