Hanna Banaszak, Agnieszka Kotulanka
Truskawki w Milanówku
Wojciech Młynarski
Ja mam na ogół pamięć krótką,
Ktoś do mnie mówił: "Niezabudko"
Zupełnie nie pamiętam, kto.
Ktoś mnie ubierał w perły, futra,
Kto? Całkiem nie pamiętam, lecz
Aż po starości jesień smutną
Pamiętać będę jedną rzecz:
Truskawki w Milanówku,
Tamten ganeczek w dzikim winie,
Te interludia na pianinie,
To jeszcze mi się śni.
Truskawki w Milanówku,
Pogodny wuj reakcjonista,
Który "Brygadę Pierwszą" świstał
Słuchając BBC.
Truskawki w Milanówku
Na talerzykach Rosenthala
Przysiadły od hołoty z dala
Yuri Krotov |
Truskawki w Milanówku
I ten przechodzień, spacerowicz,
Inteligentny jak Gombrowicz,
To właśnie byłeś ty.
Nie mam pamięci do detali,
Ale pamiętam furtki skrzyp,
A potem księżyc się zapalił
I łypnął ku nam, łyp-łyp.
Ja miałam oczy nieprzytomne,
Czułam gorący poszum krwi,
Więcej nie pomnę, ale pomnę,
Jak strasznie smakowały mi
Truskawki w Milanówku,
Cukier jak śnieg Kilimandżaro,
Wuj przez sen mruczał "Cztery karo,"
Bo we śnie w brydża grał.
Truskawki w Milanówku,
Na widelczyku srebrnym drżące,
O cichym zmierzchu sprzyjające
Związkowi dusz i ciał.
Truskawki w Milanówku,
Na księżycowy promień złoty
Ty nawlekałeś swe tęsknoty,
A ja westchnienia me.
Truskawki w Milanówku,
Przez chwilę człek nie podejrzewał,
Że to nie Lorelei w mgle śpiewa,
Lecz gwiżdże EKD.
Cichą tęsknotę darmo kojąc,
W jesienny zapatrzona liść,
Chcę bardzo, by piosenka moja
Zawarła jeszcze taką myśl:
Że kalarepa z Wołomina,
Która stanowi czasu znak,
Wspominać tak się nie da jak:
Truskawki w Milanówku,
Martwa natura, żywy dowód,
Że jeszcze wciąż istnieje powód,
By podwieczorki jeść.
Truskawki w Milanówku,
Wytworne żarty od niechcenia,
Ach, pracowały pokolenia
Na formę tę i treść.
Truskawki w Milanówku,
Wuj konkubinę miał w Brwinowie,
Ale nam o niej nie opowie,
Wuj już na chmurce gdzieś.
Truskawki w Milanówku,
Wasz czar nie zniknął i nie przepadł,
Nim was zagłuszy kalarepa,
Poświęcam wam tę pieśń.
Z dzieciństwem kojarzy mi się niesamowity zapach truskawek, murzynek (murzynków?), które kupowało się na targu. Były prawie czarne (stąd nazwa), bajecznie słodkie, a jadało się je przy drewnianym stole w ogrodzie, właśnie na podwieczorek. Smakowały zapewne tak, jak te na obrazach Władimira Żdanowa, które przywołują wspomnienia niezwykłych wakacji spędzanych u moich Wujostwa...
Vladimir Zhdanov (Владимир Жданов)
A teraz mamy śmierdzące grille. I to by było na tyle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz