To zaczęło się gdzieś nad granicą,
Najpierw był jakiś żleb, potem perć
I mniej więcej w Tatrzańskiej Łomnicy
Zakochany już byłem na śmierć.
Ona była rasową turystką,
Przestrzegała konwencji, że ach...
A ja czując, że szczęście jest blisko,
Zanuciłem jej po paru dniach:
Choć widzę panią pierwszy raz
Czuję, że miłość złączy nas,
Więc niech mi wolno będzie dziś
Z panią kojarzyć każdą myśl.
Ona zrobiła spory wdech
A potem rzekła, tłumiąc śmiech
I prosto w oczy patrząc mi:
Ja z panem? Pan doprawdy kpi
La, la, la, la, tak odrzekła mi.
W pierwszej chwili się chciałem obrazić,
Lecz właściwie nie miałem powodu,
Nie umiałem po prostu wyrazić
Mej miłości zbyt ładnie.
A szkoda.
Potem jeszcze coś niecoś zwiedzałem
I wśród tych wszystkich spraw tam i tu
O dziewczynie tej już zapomniałem,
Aż raz kiedyś ujrzałem ją znów.
Choć wciąż była rasową turystką,
Przestrzegała konwencji, że ach...
Wszystko na nic, bo przy niej tuż blisko
Siedział facet i nucił jej tak:
Laska je dobra, prosim was,
Laska je krasna, gdyż je w nas,
Że mate ano takej seks
Je u mne pro was Jablonex.
Ona patrzyła w oczy mu,
A potem niemal już bez tchu
Szepnęła tylko: rękę daj
I poszli razem w czeski kraj.
La, la, la, la poszli w czeski kraj.
W pierwszej chwili się chciałem obrazić,
Lecz właściwie nie miałem powodu,
Nie umiałem po prostu wyrazić
Mej miłości tak ładnie.
A Skoda, a Skoda, a Skoda
A szkoda.
1966
Najpierw był jakiś żleb, potem perć
I mniej więcej w Tatrzańskiej Łomnicy
Zakochany już byłem na śmierć.
Ona była rasową turystką,
Przestrzegała konwencji, że ach...
A ja czując, że szczęście jest blisko,
Zanuciłem jej po paru dniach:
Choć widzę panią pierwszy raz
Czuję, że miłość złączy nas,
Więc niech mi wolno będzie dziś
Z panią kojarzyć każdą myśl.
Ona zrobiła spory wdech
A potem rzekła, tłumiąc śmiech
I prosto w oczy patrząc mi:
Ja z panem? Pan doprawdy kpi
La, la, la, la, tak odrzekła mi.
W pierwszej chwili się chciałem obrazić,
Lecz właściwie nie miałem powodu,
Nie umiałem po prostu wyrazić
Mej miłości zbyt ładnie.
A szkoda.
Potem jeszcze coś niecoś zwiedzałem
I wśród tych wszystkich spraw tam i tu
O dziewczynie tej już zapomniałem,
Aż raz kiedyś ujrzałem ją znów.
Choć wciąż była rasową turystką,
Przestrzegała konwencji, że ach...
Wszystko na nic, bo przy niej tuż blisko
Siedział facet i nucił jej tak:
Laska je dobra, prosim was,
Laska je krasna, gdyż je w nas,
Że mate ano takej seks
Je u mne pro was Jablonex.
Ona patrzyła w oczy mu,
A potem niemal już bez tchu
Szepnęła tylko: rękę daj
I poszli razem w czeski kraj.
La, la, la, la poszli w czeski kraj.
W pierwszej chwili się chciałem obrazić,
Lecz właściwie nie miałem powodu,
Nie umiałem po prostu wyrazić
Mej miłości tak ładnie.
A Skoda, a Skoda, a Skoda
A szkoda.
1966
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz