Mam ją chyba dwadzieścia parę lat.
Urodziła się na Łyczakowie,
U stolarza, który przy niej
Lubił śpiewać swej dziewczynie.
Z tą gitarą wędruję po świecie.
I każdemu co nocy na niej gram -
Ale, gdy jesteśmy sami,
Wtedy najcudowniej brzmi,
Gdy o Lwowie rzewnym tonem śpiewa mi:
Przyjacielu, co chcesz to mów -
Nie ma, jak rozśpiewany Lwów!
Kiedy batiar sztajerka gra,
To nawet stare domy tańczą,
Oj di-ra-di-ra...
Szkoda gadać i szkoda słów -
Nie ma, nie ma, jak miasto Lwów!
Nie ma jak te: "ta joj" - "ta idź"!
Ta chcesz szczęśliwym być;
To jedź do Lwowa!
Ta gitara, choć tylko jest z drzewa,
Ale serce i duszę ludzką ma -
Kiedy tuli się do mnie, to śpiewa...
I aż z oczu łzy wyciska,
Taka wtedy jest mi bliska...
I lecimy myślami do Lwowa,
Przebiegamy ulice wzdłuż i wszerz
Aż stajemy tam na Rynku
Gdzie kamienny stoi lew
Zasłuchany w mój i mej gitary śpiew.
Urodziła się na Łyczakowie,
U stolarza, który przy niej
Lubił śpiewać swej dziewczynie.
Z tą gitarą wędruję po świecie.
I każdemu co nocy na niej gram -
Ale, gdy jesteśmy sami,
Wtedy najcudowniej brzmi,
Gdy o Lwowie rzewnym tonem śpiewa mi:
Przyjacielu, co chcesz to mów -
Nie ma, jak rozśpiewany Lwów!
Kiedy batiar sztajerka gra,
To nawet stare domy tańczą,
Oj di-ra-di-ra...
Szkoda gadać i szkoda słów -
Nie ma, nie ma, jak miasto Lwów!
Nie ma jak te: "ta joj" - "ta idź"!
Ta chcesz szczęśliwym być;
To jedź do Lwowa!
Ta gitara, choć tylko jest z drzewa,
Ale serce i duszę ludzką ma -
Kiedy tuli się do mnie, to śpiewa...
I aż z oczu łzy wyciska,
Taka wtedy jest mi bliska...
I lecimy myślami do Lwowa,
Przebiegamy ulice wzdłuż i wszerz
Aż stajemy tam na Rynku
Gdzie kamienny stoi lew
Zasłuchany w mój i mej gitary śpiew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz